wtorek, 21 grudnia 2010

pirotechnika cz.8 (gdzie kupić)

W widniejących na tej stronie, działach z pirotechniką podwórkową wielokrotnie padają hasła takie jak: proch czarny, saletra potasowa, saletra amonowa, węgiel drzewny, siarka, opiłki aluminium etc... Niejednokrotnie zatem pojawią się pytanie... gdzie to wszystko nabyć. Niestety większość tych substratów nie ma prawa występować w przeciętnym domu. Trzeba je kupić w sklepie i to też nie bylejakim. Poniżej postaram się wam wskazać możliwe punkty sprzedaży. Obecnie problem w zdobyciu składników do mieszanek pirotechnicznych niestety jest coraz większy, zatem to co poniżej napisze nie zawsze będzie musiało potwierdzić się w rzeczywistości.
ARTYKUŁY:
» Siarka
» Saletra potasowa
» Saletra amonowa
» Nadmanganian potasu (kalia)
» Chloran Potasu (kalichlorek)
» Proszek aluminiowy
» Węgiel drzewny
» Drut oporowy
SIARKA (sulfur): Zacznę może od niej bo z własnego doświadczenia wiem, że właśnie z nią pojawiają sie największe problemy. Kiedyś można była ją nabyć w aptekach (sprzedawali ją do celów lecznicznych, a także do neutralizacji rtęci). Obecnie poza sklepami z odczynnikami chemicznymi trudno jest sobie wyobrazić punkt z jej sprzedażą. Przy odrobinie szczęścia można ją także nabyć w sklepach ogrodniczych, lecz w tym wypadku należy się liczyć z tym, iż może ona być trochę zanieczyszczona. Należy podkreślić, iż siarka zdrapana z zapałek, na nieszczęście właśnie potocznie nazywana jest siarką, lecz w istocie z tą prawdziwą siarką nie ma ona wiele wspólnego. Siarka zdrapana z zapałek ma zaledwie kilkanaście procent pierwiastka S16. Ja miałem na tyle szczęścia, że siarkę udawało mi się zdobyć po znajomości. Inne wyjście to pogadać z nauczycielem z chemii (jeśli oczywiście jest się z nim w dobrych układach, o ile dobrze pamiętam w moim przypadku było wręcz odwrotnie :)



SALETRA POTASOWA (saltpetre, potassium nitrate): A umownie po prostu "Saletra", jest już na szczęście prostsza w zdobyciu. Obecnie jest ona powszechnie używana do peklowania mięsa oraz jako nawóz sztuczny, zatem szukać jej należy w spożywczakach, mięsnych oraz sklepach ogrodniczych. Nie jest powiedziane oczywiście, że dostaniemy ją w pierwszym lepszym sklepie z wyżej wymienionych - radzę się przygotować na długi spacer. Myślę, że jeśli chodzi o samą jej sprzedaż nie powinno być większych problemów. Jeżeli na opakowaniu znajdziemy tajemniczy napis KNO3 oznaczać to będzie, że dokonaliśmy prawidłowego zakupu.



SALETRA AMONOWA (ammonium nitrate): No tak.. niby groźniej brzmi a w rzeczywistości jest ona jeszcze łatwiejsza w zdobyciu od tej powyżej. Dlaczego? Bo jest to po prostu sztuczy nawóz używany w szklarniach i innych tego typu ogródkach. Zdobyć ją więc możemy w sklepach ogrodniczych a jak się trafi to nawet w kwiaciarni z szerszym asortymentem. Miejscem gdzie prawdopodobienstwo jej znalezienia jest jednak największe to giełda kwiatowa, wzór który powinien znaleźć się na opakowaniu to NH4NO3.



NADMANGANIAN POTASU (kalia): Należy on do tego wąskiego grona substratów, mogących zostać wykorzystane w pirotechnice, które można jeszcze zdobyć w aptece. Sprzedawany jest w postaci tabletek, aby stał się przydatny jako składnik jakiejś mieszaniny pirotechnicznej należy go oczywiście jaknajlepiej rozdrobnić - np w młynku. Jego wzrór chemiczny to KMnO4.



CHLORAN POTASU: Niestety tutaj problem w pojawia się największy, gdyż odczynnik ten nie należy do najtańszych a dostać go możemy jedynie w sklepach lub hurtowniach chemicznych. Jego wzór sumaryczny to: KClO3.



PROSZEK ALUMINIOWY (aluminium, glin): W tym przypadku, aby go zdobyć, przy odrobienie szczęścia, nawet nie będziemy musieli wychodzić z domu. Najlepiej taki uzyskać trąc jakąś aliminiową rurkę na szlifierce elektrycznej. Jeżeli nie posiadamy szlifierki elektrycznej można także się przejść do sklepu z narzędziami i kupić wałek ścierny z bolcem, który potem przymocowuje się do wiertarki - w ten sposób jesteśmy także w stanie w niedługim czasie uzyskać całkiem sporą ilość opiłków aluminium. Inny sposób to przejść się do sklepu chemicznego czy też metalurgicznego i kupić srebrol.



WĘGIEL DRZEWNY (charcoal): Tu jak się domyślam problemów już w ogóle nie powinno być, ale dla zasady powiem gdzie coś takiego możemy dostać. Zacznę od tego, że węgiel drzewny to po prostu wegiel do grilla, ale tu uwaga - nie brykiety. Dostać go możemy na pierwszej lepszej stacji benzynowej lub w supermarkecie typu Biedronka czy Plus. Chyba nie ma potrzeby szerszego wypowiadania się na temat tego składnika także przejde do ostatniego.



DRUT OPOROWY: Ten patent pojawia się kilkakrotnie na tej stronie, w szczególności w dziale z zapalnikami, postawnowiłem więc, że po krótce opisze w jakim sposób możemy go wytrzasnąć nawet nie wychodząc z domu. Drut oporowy to inaczej drut wolframowy lub stalowy czyli taki, który posiada wysokoką rezystancję - oporność, co generalnie skutkuje, w ten sposób iż zdecydowanie szybciej się nagrzewa. Znaleźć go możemy przede wszystkim w urządzeniach domowych służących do wydzielania ciepła, takich jak suszarki, lokówki do włosów, termownetylatory oraz innych, takich jak: stalowe zmywaki do naczyń, plecionki gumowych węży hydraulicznych itp... Wadą tychże drutów jest fakt, iż do rozgrzania do czerwoności potrzebują one wysokiego natężenia, którego raczej nie znajdziemy w standardowych bateriach (paluszkach) powszechnie dostępych w kioskach ruchu. Najlepiej nadają się do tego akumulatorki do komórek, aparatów cyfrowych i telefonów bezprzewodowych o pojemności większej niż 500 mAh (MiliAmperoGodzin).



B&BUY - http://www.bandbuy.tk/ (polecane przez piroportal.org)


Wiecej: http://www.eioba.pl/a72892/pirotechnika_amatorska#ixzz18l5wG9y8

pirotechnika cz.8 (FAQ)

W mieszaninach typu: saletra potasowa + cukier, proch czarny, węgiel drzewny + saletra potasowa, temperaturę możemy znacznie podnieść poprzez dodanie około 5g pyłu aluminiowego lub też magnezowego (na 100g mieszanki). Każdy z powyższych substratów znacząco podnosi temperaturę spalania, powodując także bardzo widowiskowy efekt wulkanu (sypanie iskrami). Uwaga! Po dodaniu proszku aluminiowego lub magnezowego mieszaniny generalnie stają sie bardziej wrażliwe na urazy mechaniczne i wilgoć!



Problem zaczopowania petard z pewnością nieraz w swojej karierze pojawił się u każdego amatora pirotechniki. Co więcej wcale nie jest to taka błaha sprawa gdyż wystrzał zatyczki często nadaje jej dość dużą prędkość, a przecięcie się wtedy kogokolwiek głowy z jej trajektorią lotu najczęściej wesoło się nie kończy. Stąd właśnie odpowiednie zaślepienie oraz ustawienie petardy (pionowo w górę) jest pierwszorzędną sprawą. Istnieje kilka oklepanych sposobów wyrobu zatyczek:
1. Pierwszym z nich jest poxilina - nie kurczy się, nie pęka, schnie w 15 min, odporna na wysokie temperatury. Polecam stosowanie jej przede wszystkim do dysz rakiet. Jedyną jej wadą jest cena: ponad 10 zł za 200g opakowanie. Wnętrze petardy/rakiety przed zaczopowaniem dobrze jest pomalowć szkłem wodnym, co jest związane z tym, iż żywice epoxydowe lepiej wiążą powierzchnie gładkie i szkliste.
2. Kolejny sposób to zmieszać papier toaletowy z klejem do drewna (rozrobionym z wodą w proporcjach 1:1), względnie papieru (najlepiej Wikolem), w gęstą masę. Czas schnięcia jednak wydłuża się od 24 godzin do kilku dni. Wadą tych zatyczek jest kurczenie się masy.
3. Zastosować zaprawę klejową do kafelek lub gips. Czas schnięcia to kilka godzin. W przypadku gipsu dobrze jest rozrabiać go wodą z nieznaczną domieszką szkła wodnego.
4. Ostatni sposób - uważam, że najskuteczniejszy - to wykonać osobno zatyczkę z gipsu lub zaprawy klejowej (do kafelek) na zewnątrz petardy (np. w specjalnie przygotowanej formie), tak aby swobodnie wchodziła ona do tuby. Oznacza to, że średnica zatyczki powinna być nieznacznie - 1mm - węższa od śr. wewnętrznej petardy. Kolejnym krokiem będzie posmarowanie wnętrza patardy oraz zatyczki szkłem wodnym, odczekanie aż oba te elementy całkowicie wyschną, a następnie posmarowanie zatyczki POXIPOLEM i umieszczenie w petardzie. Cała tajemnica tejże metody polega na tym, iż poxipol znacznie lepiej sprawuje się wiążąc powierzchnie szkliste (stąd zastosowanie szkła wodnego).
Możliwe, iż istnieją bardziej profesjonalne sposoby zaślepiania petard, lecz uważam, że te przedstawione powyżej są najbardziej dostępne. We wszystkich przypadkach zaślepka powinna jak najciaśniej siedzieć w tulei. Dla pewności można jeszcze uszczelnić Poxipolem.



Niewątpliwie otrzymywanie mieszanin na mokro jest podstawową czynnością w pirotechnice, stosowaną w celu wyeliminowania ryzyka zapłonu mieszanki oraz poprawienia jej jakości. Wiąże się z tym oczywiście suszenie otrzymanej mieszaniny, co jest zazwyczaj procesem długotrwałym i wymagającym dużej cierpliwości. Przed przystąpieniem do suszenia należy zadbać o brak źródeł ognia w pobliżu, odpowiednie uziemienie, oraz równomierne rozprowadzenie mieszanki w szerokim naczyniu (tacka). Wyróżniamy następujące metody przyśpieszenia tego procesu:
1. Kaloryfer - Tu oczywiście jest sprawa jasna. Stawiamy naczynie z mieszanką na kaloryferze i czekamy aż mieszanina całkowicie wyschnie.
2. Efekt szklarniowy - Polega na umieszczeniu mieszanki na aluminiowej płycie lub foli i ustawieniu nad nią, na czterech wspornikach, szyby lub folii przezroczystej. Wszystko należy oczywiście postawić w nasłonecznionym miejscu. Jak wiadomo słońce przez szybę grzeje znacznie mocniej, co przyspiesza proces schnięcia mieszaniny.
3. Metoda żarówkowa - Prawdopodobnie najsprytniejsza metoda szybkiego suszenia wszelkiego rodzaju korpusów oraz mieszanek. Polega na umieszczeniu mieszanki 10-15cm pod włączoną, rzecz jasna, lampką biórkową. Zwykłe żarówki 30-50W dają taką temperaturę, że całkowicie wystarcza ona do ogrzania i odparowania wody.
4. Chemicznie - w zamkniętym naczyniu np. w dużym słoiku umieszcza się na dnie w np. szalce Petriego stężony kwas siarkowy lub stały wodorotlenek potasu. Powyżej na jakimś stojaczku umieszczamy naczynie z substancją suszoną. Metody dobre i od dawna praktykowane. Pomysł zapodany przez Tchemika.



Jak wiadomo kluczowym zadaniem w procesie produkcji mieszanin pirotechnicznych jest bardzo dokładne odwzorowanie proporcji poszczególnych składników mieszanek. Oczywiście najbardziej nadaje się do tego waga analityczna, jednak z uwagi na to, że w przeciętnym domu takowej nie ma to zmuszeni jesteśmy sobie poradzić w jakiś inny sposób. Na szczęście inny sposób istnieje. :) Będziemy musieli zbudować własną wagę, a ściślej rzecz biorąc - równoważnię. - ZDJĘCIE. Jak widać na załączonym obrazku konstrukcja banalna do bólu. Tacki są to, tej samej średnicy, dekle od słoików z nawierconymi otworami na sznurki. Zawieszone są one obu końcach drewnianej osi, która to oparta jest na kulce łożyskowej, a ta zaś na odwróconej śrubie maszynowej ze wklęsłym zakończeniem.
W tym wypadku, jako jednostka wagowa (zamiast odważników) posłużą nam monety (najlepiej jednogroszówki). Zasada jest taka: Aby odmierzyć mieszankę w proporcjach wagowych: substancja I (75%), substancja II (15%) i substancja III (10%), kładziemy na jedną stronę szali 75 jednogroszówek, a na przeciwną stronę tyle substancji aby zachowana była równowaga. Podobnie robimy z substancją II - w tym wypadku kładziemy odpowiednio 15 jednogroszówek a w przypadku substancji III 10. W ten sposób, pod warunkiem, że wszędzie została zachowana równowaga, otrzymujemy bardzo dobrze odmierzone proporcje składników. Ważne jest jedynie aby używać monet o tym samym nominale. Dla ciekawskich waga poszczególnych monet przedstawia się następująco: 1gr - 1,64g, 2gr - 2,13g, 5gr - 2,59g, 10gr - 2,51g, 20gr - 3,22g, 50gr - 3,94g, 1zł - 5,00g, 2zł - 5,21g, 5zł - 6,54g.



Częstokroć, pnąc się na coraz wyższe poziomy wtajemniczenia pirotechnicznego i chęci uzyskiwania coraz to lepszych jakościowo mieszanin, pojawia się potrzeba przefiltrowania azotanu potasu. Warto zauważyć, że w szczególności ten kupny w sklepach ogrodnicznych bywa nieco zanieczyszczony i proces filtracji dla uzyskania dużej jakości mieszaniny jest wręcz niezbędny. Należy tu wspomnieć, że sposób filtrowania, jaki wam poniżej zaprezentowałem, nie oddzieli azotanu potasu od zabrudzeń chemicznych rozpuszczalnych w wodzie, lecz od pyłów, wapnia, piasku i innych śladowych ilości syfów, którymi to zazwyczaj "wzbogacany" jest tego rodzaju utleniacz. W przypadku saletry spożywczej filtrowanie nie jest konieczne. Zatem do pracy:
Zagotuj 250ml destylowanej wody w garnku. Gdy woda się zagotuje, zdejmij ją ze źródła ciepła, odczekaj minutę i wsyp do niej około 200g azotanu potasu, poczekaj aż wszystko się rozpuści i powstanie roztwór (nie mylić z potworem) nasycony. Aby azotan rozpuścił się szybciej możesz oczywiście mu pomóc np. mieszając łyżeczką. Po rozpuszczeniu woda nie powinna zmienić zabarwienia. Po tym zabiegu weź inne naczynie wsadź do niego lejek wyścielony od środka filtrem (sączkiem do kawy) i przelewaj przez niego roztwór. Operację tę można powtórzyć kilkakrotnie - za każdym razem oczywiście używając nowego sączka. Po przefiltrowaniu wlewamy substancję do szerokiego naczynia i na małym gazie odparowujemy z niego wodę. Mokrą jeszcze saletrę wysypujemy na tackę a tę zaś na kaloryfer lub nasłonecznione miejsce i pozwalamy jej całkowicie przeschnąć. Otrzymane kryształki najlepiej zmielić w młynku. Otrzymaliśmy przefiltrowany azotan potasu.



Jeśli petarda została wykonana zgodnie z instrukcją podaną w dziale z Zastosowaniem Pirotechniki to najczęstsza przyczyna tkwi w nieprawidłowym doborze proporcji składników mieszaniny pirotechnicznej. Zanim daną mieszanką wypełni się korpus, dobrze jest ją przetestować w ilościach nieprzekraczających jeden gram. Jeśli spali się on w czasie poniżej jednej sekundy, oznaczać to będzie, że mieszanina została sporządzona prawidłowo i odpalona w prawidłowo wykonanym korpusie kulistym, z pewnością zakończy się satysfakcjonującyą eksplozją.



Wybór ten najczęsciej tyczy się magnezu, bo glin jest niemal zawsze sprzedawany pod postacią pyłu. Podobnie jak przy wyborze metali najwygodniej mieć to i to, ale też nie wszyscy mają na to pieniądze. Mieszaniny o większym stopniu rozdrobnienia składników, łatwiej się zapalają i palą się "zwartym" płomieniem. Mieszaniny o gorszym rozdrobnieniu sypią iskrami. Im mieszanina bardziej rozdrobniona, tym szybciej się spala. Najmniejsze ziarna mają pyły (np. 0,076 mm), natomiast największe wiórki (np. 2mm) - proszki są pośrodku (np. 0,44 mm). Wiórki mają zastosowanie nieco niszowe, ponieważ nadają się głownie do wulkanów. W innych dziedzinach pirotechniki praktycznie sie ich nie stosuje. Mieszaniny z wiórkami spalają się sypiąc wiekimi iskrami. FB z wiórkami są trudno zapalne. Mieszanki z pyłami spalają się "zwartym" płomieniem. Największą wadą pyłów jest to że bardzo brudzą. Mogą być też problemy z zakupem pyłu magnezowego. Po środku stoją proszki. Proszki nie brudzą, w połączeniu z np. prochem czarnym dają małe iskierki, choć w czasie spalania FB nie są one widoczne. Proszek magnezowy zdecydowanie łatwiej dostać niż pył. Zostaje też problem ceny. Im metal bardziej rozdrobniony tym jest zawyczaj droższy, choć zdarzają sie takie anomalie jak pył tańszy od proszku. Nie ma jednak sensu męczyć sie z wiórkami w petardach aby oszczędzić parę złotych, które wydalibyśmy dokładając na pył czy też proszek.



Oba metale różnią się między sobą właściwościami i zastosowaniem. Najwygodniej byłoby kupić oba lub PAM (Pył aluminiowo-magnezowy), ale mało kto ma na to ochotę i pieniądze. Glin jest tańszy od magnezu i sprzedawany jest niemal zawsze pod postacią pyłu, w przeciwieństwie do magnezu, który najczęściej można dostać pod postacią proszku lub wiórków. Podczas spalania, magnez wydziela więcej światła, jednak wbrew powszechnie przyjętemu poglądowi wydziela nieco mniej ciepła niż glin. Zużywa za to mniej tlenu. Glin jest dodatkowo wykorzystywany w mieszankach termitowych. Wyboru musimy dokonać w zależności od potrzeb: np. jeżeli chcemy robić FB o mocnym natężeniu światła to raczej kupujemy magnez, jeżeli mam zaś ochotę oprócz FB robić typowy termit, wybieramy glin. Ze zdobyciem magnezu mogą być pewne problemy, ponieważ o ile większość sklepów internetowych sprzedaje glin, to nieco rzadziej sprzedają magnez.



Oba rozwiązania, mają swoje wady i zalety. Osobiście do wyrobu prochu czarnego stosuję wodę destylowaną, są jednak ludzie którzy używają acetonu. Niewątpliwą zaletą acetonu jest to że mieszanka nim zwilżona, wysycha szybciej niż ta zwilżona wodą destylowaną. Aceton ma jednak swoje wady: podczas parowania wydziela nieprzyjemny zapach zmywacza do paznokci (którym w zasadzie jest :-), jest około pięciu razy droższy niż woda destylowana, oraz jako rozpuszczalnik organiczny gorzej rozpuszcza związki nieorganiczne (np. saletrę potasową) niż woda. Aceton przydaje nam się jednak wtedy gdy prasujemy mieszankę w np. flarze. Wyparuje on z flary w miarę szybko, podczas gdy przy użyciu wody destylowanej, trwałoby to dużo dłużej.



Lont to mieszanina palna w oplocie (np. saletra z cukrem ubita w papierowej rurce), natomiast stopina to mieszanina palna osadzona wokół sznura bądź też nici. Potocznie nazywa się lontem również stopiny gorsze jakości (np. proch czarny na nitce lub sznurku), co jest błędem. Dobrze wykonany lont, lub też lont komercyjny spala się zawsze z tą samą prędkością. Niektóre lonty potrafią nawet palić się pod wodą. Stopiny w wąskich kanałach, często spalają się szybciej niż na wolnym powietrzu, co związane jest z prawem mówiącym, że przy wyższym ciśnieniu mieszaniny spalają się szybciej. W amatorskich warunkach wygodniejsze w produkcji są stopiny, ponieważ ubijanie mieszanek w oplotach, zajmuje dużo czasu i w związku z brakiem równego stopnia sprasowania, szybkość palenia się lontu amatorskiego może być różna, podczas gdy dobrze wykonana (równomierna ilość mieszanki palnej) amatorska stopina spala się w zasadzie stabilnie, choć niektóre stopiny, mają prędkość palenia zależną od temperatury otoczenia.



Często nawet dobre mieszanki ze względu na partackie wykonanie są słabe. Często również pojawiają się pytania jak zapobiegać temu problemowi. Na jakość mieszanki wpływają:
1. Składniki: Im czystsze składnik zostaną użyte do wyrobu mieszanki, tym mieszanka będzie się lepiej spalała. Odczynniki pod względem czystości dzielimy na następujące grupy:
- Spożywcze (spoż.) - z reguły bardzo czysty, niezawierający produktów trujących
- Techniczne (tech.) - 90 % - 99 %
- Czyste (cz.) - 99% - 99,9 %
- Czyste do analizy (cz.d.a.) - 99,99 %
O ile kupując odczynniki w sklepie spożywczym nie mamy wyboru stopnia czystości, to w sklepach chemicznych prawie zawsze możemy kupić odczynniki o różnym stopniu czystości. Niestety im czystszy odczynnik tym jest droższy. Do większości zastosowań pirotechnicznych, bez problemu możemy używać odczynników technicznych, choć oczywiście użycie odczynników czystych wpłynie na polepszenie jakości mieszanek, jednocześnie, czasami ogromnie, zwiększając koszt. Często ludzie skarżą się, że w sklepie chemicznym jakiś odczynnik kosztuje 30 zł, a gdzie indziej tylko 5 zł - wszystko zależy od stopnia czystości. W POCHu mieli dekstrynę cz. w cenie 140 zł za opakowanie 250 gram, podczas gdy przez internet można nabyć dekstrynę tech. 1000 gram za 10 zł ! Należy, więc kupować odczynniki w miarę czyste, jednak należy się przy tym sugerować różnicą cen, pomiędzy danymi stopniami czystości - czasami po po prostu się nie opłaca kupować odczynników cz.
2. Rozdrobnienie składników. Rozdrobnienie składników zależy od tego, jaki efekt chcemy uzyskać przy spalaniu mieszanki. Czasami podane są proporcje wraz ze stopniem rozdrobnienia składników. Większe ziarna metali to większe iskry w mieszankach. Gdy nie ma informacji na temat rozdrobnienia składników potrzebnych do przepisu, to domyślnie, rozdrabniamy dane składniki jak najdrobniej. Kryształy i grudki rozcieramy w moździerzu lub mielimy w młynku. Ostatecznej selekcji dokonujemy na sicie. Co do mielenia metali to raczej jest to trudne. Na początku najlepiej jest kupić na jakimś bazarze młynek do kawy, lub zmontować młyn kulowy. Młyn kulowy pozwala nam regulować stopień rozdrobnienia, i mieli w zasadzie bez naszego wysiłku - jego posiadanie to już luksus.
3. Dokładność zmieszania: Nie trzeba chyba tłumaczyć, że im dokładniej zmieszane są odczynniki tym mieszanka jest lepsza :-)
Kilka uwag wstępnych... Gdy mieszamy mieszankę składającą się z trzech lub więcej składników, nie mieszajmy ich wszystkich na raz. Zmieszajmy najpierw dwa z nich - te, których jest najmniej objętościowo, potem dorzućmy trzeci, potem czwarty itd. Dobrym zwyczajem jest dosypywanie kolejnych składników porcjami - ułatwi to mieszanie, i w pewien sposób wpłynie na dokładniejsze zmieszanie. Dodatkowa uwaga - ze względu na bezpieczeństwo na początku możemy zmieszać reduktory (i obchodzić się z nimi nawet dość brutalnie), a na koniec dopiero dodać utleniacz, lub utleniacze. Należy jednak przy tym pamiętać, że niektóre reduktory, też mogą ze sobą zareagować.
Sposobów mieszania jest sporo, i jedne są lepsze lub gorsze od drugich. Bardzo popularne jest mieszanie przez potrząsanie zamkniętym pojemnikiem z mieszanką. Ma to jednak poważną wadę - przy różnym stopniu rozdrobnienia poszczególnych składników, lub też istnieniu grudek, podczas potrząsania, grudki "wyskakują" na powierzchnie mieszanki, przez co stopień wymieszania maleje. Inną metodą, rzadko spotykaną w Polsce jest, wysypywanie składników (wszystkich) na sito i potrząsanie nim, w wyniku, czego składniki się mieszają. Metodę polecam, wypróbować osobiście - nie robiłem produkcji na tak masową skalę, żebym mógł ją sprawdzić. Inną metodą mieszania jest wsypanie, wszystkich składników do młynka kulowego (bez kul!) i włączeniu go na jakiś czas. Powodzenie tej metody mieszania zależy od sypkości mieszaniny. Czwartą metodą jest poprostu mieszanie składników łyżeczką (należy używać do tego celu osobną łyżkę!). Daje dobre efekty, jednak jest dość pracochłonne.
Szczególnym sposobem mieszania jest "mieszanie na mokro". Podczas mieszania mieszanki na mokro, część składników rozpuszcza się i nasącza np. pył węglowy, w którym to zostaje po wysuszeniu. Mieszanie na mokro jest stosowane głównie do mieszanek zawierających węgiel drzewny. Po mieszaniu na mokro często trzeba mieszanki ponownie rozdrobnić, co w niektórych przypadkach jest raczej niebezpieczne.
W wypadku problemów ze zmieszaniem składnika, którego nie możemy zmielić, lub musimy dodać go w bardzo małych ilościach, rozpuszczamy go w jakimś rozpuszczalniku, i wlewamy odpowiednią ilość do mieszanki - po odparowaniu rozpuszczalnika, substancja rozpuszczona zostaje "między" innymi składnikami.


Wiecej: http://www.eioba.pl/a72892/pirotechnika_amatorska#ixzz18l5YPC8M

pirotechnika cz.7 (porady i petardy)

ZdarzeniePrzyczynaPrzypadek:
Silnik wydawał się działać prawidłowo, lecz rakieta nie wzbiła się w powietrze. Zła jakość paliwa, zbyt szeroka dysza lub zbyt duża waga rakiety. 20/100
Silnik rakietowy "wypluł" dyszę i rakieta "podskoczyła" na kilka metrów. Zbyt słabe mocowanie dyszy w korpusie silnika rakietowego, zbyt wąska dysza 30/100
Eksplozja silnika rakietowego i przy okazji rozerwanie dolnych części rakiety. Zbyt wąska dysza, zbyt energicznie spalające się paliwo rakietowe, za słaby korpus silnika lub zatkana dysza. 20/100
Rakieta została w miejscu, a poleciał sam silnik Zbyt słabe mocowanie silnika rakietowego w korpusie rakiety lub zbyt duża waga rakiety. 15/100
Rakieta wzbiła się w powietrze i eksplodowała. Nierówno ubite paliwo rakietowe, zapchanie dyszy silnika lub brak kanału w paliwie. 15/100
Rakieta poleciała w górę i nie wróciła. Awaria grawitacji? :-) 0/100

Uogólniając w przyrodzie mamy raczej do czynienia tylko z jedynym rodzajem "wybuchu" - polegającym na szybkim uwalnianiu energii, ciepła, gazów powstałych w wyniku zajścia reakcji i wieloma innymi czynnikami towarzyszącymi temu zjawisku. Chcąc być jednak ścisłym do bólu, można by stwierdzić, iż istnieją 2 jego rodzaje: eksplozja mechaniczna oraz chemiczna. Oba rodzaje tego zjawiska różnią się czynnikiem roboczym, będącym motorem gwałtownego uwolnienia energii, które my nazywamy wybuchem. Nie trudno się tu domyśleć, iż np. wybuch opony, podczas pompowania, w samochodzie ciężarowym będzie oczywiście mechaniczny gdyż czynnikiem roboczym jest tylko i wyłącznie sprężone powietrze. W tym dziale zajmiemy się chemicznym rodzajem wybuchu, którego czynnikiem roboczym będzie substancja chemiczna - w tym wypadku odpowiednia kombinacja paliwa i utleniacza, czyli mieszanka pirotechniczna. Rozważając jednak rodzaj wybuchu ze strony zastosowanej substancji, możemy wyróżnić ich kilka rodzajów. Jednym spośród nich są bardzo niebezpieczne substancje: TNT, C4, Semtex, Heksogen, NGC (materiały wybuchowe kruszące czy też inicjujące), które pobudzone za pomocą detonatora eksplodują uwalniając ogromną ilość energii cieplnej co w konsekwencji powoduje ogromny skok ciśnienia powietrza powszechnie nazywany falą uderzeniową. Kolejny rodzaj to synteza jądrowa (najczęściej izotopów wodoru: deuter i tryt) lub rozszczepienie jądra atomu podczas eksplozji jądrowej (np. uranu czy plutonu), po której w zasadzie już w ogóle nie ma co zbierać. Spośród pozostałych rodzajów tego fascynującego zjawiska możemy wyróżnić jeden, którym właśnie w tym dziale się zajmiemy. Zasada działania jest niezwykle prosta i to właśnie na jej podstawie budowane są petardy, naboje, a nawet niektóre materiały wybuchowe małej mocy (tzw. pozorujące). Polega ona na uwięzieniu szybko spalającej się mieszaniny pirotechnicznej, w mocnym i zarazem szczelnym opakowaniu lub korpusu. Wtedy wówczas w środku korpusu, podczas zapłonu mieszanki zachodzi reakcja między paliwem i utleniaczem, wytwarzając wysoką temperaturę, która to powoduje wzrost ciśnienia a uwalniana energia i gazy penetrują opakowanie szukając ujścia. Gdy napotkają one na mały otwór wydostają się z niego z dużą prędkością - wtedy wówczas mamy do czynienia z czymś w rodzaju silnika rakietowego. Jednak gdy otworu takiego nie będzie lub będzie on zbyt mały aby dostateczna ilość gazów mogła się przez niego wydostać - korpus opakowania "wymięknie" a wtedy będziemy mieli oczywiście do czynienia z cudownym zjawiskiem jakim jest WYBUCH. Można to porównać do balona do którego będziemy pompować powietrze. Gdy nagle odetkamy otwór balon zamieni się w bezwładnie latającą rakietę, jednak gdy będziemy go pompować do oporu... w końcu pęknie, czemu będzie towarzyszył huk jak i delikatny podmuch. To właśnie na tej zasadzie działają wszystkie petardy, które można nabyć w sklepach - oczywiście za odpowiednią cenę, która generalnie jest tylko 10 razy wyższa od kosztów produkcji. Ta zasada jest stosowana tylko i wyłącznie w niewielkich materiałach pirotechnicznych (jak petardy) między innymi z tego względu, iż jest ona mało ekonomiczna, gdyż w przypadku zaistnienia potrzeby wysadzenia dużego obiektu mieszkalnego trzeba by przygotować ogromną ilość tej szybko spalającej się substancji a potem zamknąć ją w jakimś kolosalnym, mocnym kontenerze, niewiele mniejszym od budynku, który chcemy zlikwidować. Z tego też względu w kopalniach oraz przy wyburzeniach stosuje się silne materiały wybuchowe kruszące, o których wspomniałem na samym początku artykułu. Tego rodzaju substancjami nie będziemy się zajmować.
Czy można zatem omówione tu petardy zaliczać do tych całkowicie bezpiecznych? Otóż nie! Siła ich wybuchu jest nieporównywalnie mniejsza od materiałów wybuchowych kruszących czy inicjujących, ale pamiętajmy jednak, że nawet i one potrafią wyrządzić dużą krzywdę, nie mówiąc już o stosowaniu rur stalowych jako korpusów, które podczas eksplozji zachowują się jak szrapnel i potrafią razić na rozległym obszarze terenu. Stosowanie tego rodzaju korpusów jest całkowicie zabronione, uznawane za terroryzm, a co za tym idzie - surowo karane. Pamiętaj także o dopuszczalnej masie pirotechnicznej zastosowanej w petardach! Nie może ona przekraczać 5 gram!
Przyjrzyjmy się jednak bliżej budowie petard. Warto zauważyć, iż te które można nabyć w sklepach nie różnią się zasadą działania ani mocą od tych kilku przykładowych widniejących poniżej. Wszystkie one składają się ze stosunkowo słabego korpusu, energicznie spalającej się mieszanki pirotechnicznej i prostego zapalnika w postaci lontu lub siarki. Ponieważ nie da się określić dokładnych parametrów petardy, które byłyby adekwatne dla każdego rodzaju prochu i opakowania (ze względu na ogromną różnorodność mieszanin) to niemożliwe jest stworzenie dokładnego modelu produkcji tego rodzaju petard. Jest to także związane z dużą trudnością otrzymania dwóch mieszanin o identycznych własnościach. Pewnie każdemu młodemu amatorowi pirotechniki, montującemu petardy czy rakiety nieraz się zdarzyło, że petarda w ogóle nie wybuchła a mieszanka się tylko wypaliła lub nastąpiło jedynie lekkie rozszczelnienie z niewielkim hukiem, czego efektem nie był wybuch tylko kupa iskier i dymu - na to oczywiście nie ma rady. Rozwiązanie jest jedno, trzeba po prostu popróbować do skutku, bacząc oczywiście na wszelkie zasady bezpieczeństwa. Edison podczas experymentów z żarówką także próbował z ponad dwustoma rodzajami przewodników mogącymi się żarzyć dłużej niż kilka sekund, aż w końcu się udało. Może to przykład nie do końca na temat ale warto docenić kolesia za ogromną cierpliwość :-)
Poniżej zademonstrowałem wam kilka przykładowych najprostszych petard opierających się na bazie mieszanek wymienionych w dziale z MIESZANINAMI PIROTECHNICZNYMI. Przed zabraniem się do konstruowania swoich petard gorąco polecam zapoznać się z zasadami bezpieczeństwa zawartymi w dziale: BEZPIECZEŃSTWO. Zwracam uwagę także na obecny całkowity zakaz odpalania petard w miejscach publicznych za wyjątkiem sylwestra! Przypominam także o pewnym szczególe jakim jest pełnoletność.
UWAGA! Żadna z petard przedstawionych poniżej, pod względem siły wybuchu, nie odbiega od powszechnie dostępnych na rynku petard hukowych. Mimo to...
ZOBACZ:
» Petarda Tradycyjna
» Petarda Kulista

Tradycyjna petarda hukowa to nic innego jak papierowa rura wypełniona mieszaniną pirotechniczną, zaślepiona z obu końców jakimś spoiwem z dziurką na lont lub też innego rodzaju zapalnikiem. Ponieważ właśnie tego typu petardy są najpowszechniejsze, a posiadanie ich nie jest w tym kraju jeszcze zabronione (pod warunkiem, że nie prowadzi się ich sprzedaży bez odpowiedniej licencji) to właśnie w tym dziale zajmiemy się ich budową. Na początek może trochę samej teorii na temat petard i ich nazewnictwa. Petardę nazywamy właśnie petardą, a nie żadną bombą, ponieważ składają się na to między innymi takie cechy jak mała moc, zastosowany w nich proch to mieszanina pirotechniczna miotająca lub dymotwórcza, miękki (papierowy) korpus nie powodujący rozrzutu odłamków oraz przeznaczenie polegające najczęściej na podkreślaniu w sposób nietypowy swojej obecności (np w sylwestra). Petardę, do której budowy użyje się kopusu metalowego, co jest zabronione i bardzo niebezpieczne, klasyfikujemy już jako silny ładunek wybuchowy lub inaczej bombę, ponieważ jej moc wzrasta wtedy niekiedy do rozmiarów energii wyzwolonej podczas eksplozji granatu. Petardy od dawna znajdywały swoje zastosowanie w wszelkiego rodzaju hucznych imprezach, przy odstraszaniu zwierząt, podczas ćwiczeń wojska a ostatnio nawet w strajkach protestujących ugrupowań społecznych no i oczywiście wśród młodych sympatyków pirotechniki amatorskiej. Przy produkcji petard dozwolone jest także stosowanie korpusów z folii aluminiowej, zaś szerokim łukiem należy omijać korpusy ze szkła, plastiku oraz co zostało wcześniej wspomniane - metalu!
Jakich zatem komponentów będziemy potrzebować aby stworzyć własną petardę? Przede wszystkim: grubszy papier (najlepiej z bloku technicznego), klej do drewna, poxipol, poxilina, gwóźdź, gruby flamaster lub rurka o średnicy zewnętrznej 1,5cm oraz szybko spalająca się mieszanina pirotechniczna - do koloru, do wyboru z działu Mieszaniny Pirotechniczne. Konstrukcja ma się następująco:
1. W celu zbudowania korpusu wytnij z papieru 2 paski wielkości 10x30cm, a następnie przeciągnij je po krawędzi biurka w ten sposób aby samoistnie się zawijały. Można papier zastąpić folią aluminiową
2. Nawiń wycięte paski, jeden po drugim, na flamaster lub w innym przypadku rurkę, smarując przy tym każdą warstwę klejem do drewna. Po tej czynności owiń je dodatkowo jedną warstwą taśmy klejącej, następnie wyjmij flamaster i poczekaj aż uzyskana papierowa rurka wyschnie - ok 24 godziny. Ścianki uzyskanej tulei powinny mieć ok 0,3 - 0,5 cm.
3. Kolejnym krokiem będzie przygotowanie spoiwa, którym zaczopujemy oba otwory utworzonej wcześniej tuby. Do tego celu najlepiej nadaje się Poxilina (niestety koszt to ponad 10zł). Można także zastosować gips, jak i również mieszankę papieru toaletowego z klejem do drewna marki Wikol (Przygotowanie masy papier toaletowy + Wikol zostało omówione szczegółowo w dziale FAQ). Po przygotowaniu powyższych elementów należy jeden koniec bardzo ciasno zaślepić.
4. Po upewnieniu się, że jeden czop "siedzi" ciasno w jednym z końców korpusu przechodzimy do kluczowej czynności - wypełniamy naszą "prawie" petardę, którąś z mieszanin zamieszczonych w dziale z Mieszaninami Pirotechnicznymi (polecam Proch Czarny lub Hardcore Mix), lecz tu uwaga: mieszaniny nie ubijamy! Korpus wypełniamy mieszaniną do takiej wysokości aby swobodnie mógł się mieścić pozostały czop.
5. Drugą stronę papierowej rurki zaślep podobnie jak w punkcie trzecim. Zatyczka taka powinna mieć wcześniej wykonaną dziurkę gwoździem o średnicy 1-2mm. Inne wyjście to z obu stron petardę zaślepić w taki sam sposób z obu stron, a dziurkę wykonać w korpusie jeszcze przed wypełnieniem jej prochem. Należy pamiętać, że w obu sytuacjach petarda powinna być jak najlepiej zaślepiona.
6. Po zaschnięciu kleju i spoin wsadzamy do dziurki lont i petarda jest gotowa do użycia.
Powyżej przedstawiona petarda posiada moc zależną od grubości korpusu oraz zastosowanej mieszaniny. Pamiętaj aby petardę przez zapaleniem ustawić pionowo w górę na piaszczystym gruncie, może się bowiem zdarzyć, iż któraś z zatyczek wystrzeli z siłą pocisku! Pionowa pozycja ustrzeże nas przed tego rodzaju ewentualnymi nieprzyjemnościami, co najwyżej w takim przypadku będzie stanowiła zagrożenie dla przelatujących nad nami samolotów etc... :-) Pamietaj aby po zapaleniu lontu jak najszybciej oddalić się na bezpieczną odległość tj. 20m lub więcej. Nigdy nie odpalaj petardy w rękach. Stosuj zawsze z dala od miejsc zamieszkałych, autostrad itp.
Istnieje możliwość odpalenia petardy na dwa sposoby, pierwszy z nich, który mniej więcej został przytoczony w powyższym przykładzie - za pomocą lontu oraz drugi - elektrycznie. W drugim wariancie zmuszeni jesteśmy zamieścić zapalnik w środku petardy jeszcze na etapie jej konstrukcji. Polega ono na "zanurzeniu" w prochu, rdzenia wraz nienaruszonym żarnikiem, wyjętego z żarówki - zostało to opisane w dziale Najprostsze Zapalniki. Polega to na pociągnięciu dwóch kabelków połączonych z żarnikiem na zewnątrz petardy, a następnie jej całkowitym zaczopowaniu - już bez dziurki na lont. Przeciętna petarda odpalona za pomocą zapalnika elektrycznego eksploduje generalnie po ok 1-4 sek od momentu włączenia zasilania. Poniżej widnieją schematy obu przypadków:
Schemat petardy na lont
Schemat petardy z zapalnikiem elektrycznym

Można spokojnie uznać, że petarda kulista to niekwestionowany hit sezonu cieszący się coraz większą popularnością wśród wszystkich amatorów pirotechniki. Stanowi ona poważną konkurencję dla wcześniej omówionych petard tradycyjnych. Dlaczego? No to może zaczniemy od odrobiny łopatologii. Wyobraźmy sobie jajko. Wszystko wydaje się w miarę o.k. gdyby nie ten subtelny szczegół, że na jajku siedzi kura. No i tutaj pojawia się nam kluczone pytanie: Dlaczego jajko nie pęka chociaż jego skorpuki są tak kruche?
Otóż wynika to z prawa fizyki, które mówi że jakakolwiek energia przyłożona do ciała o budowie sferycznej rozkładana jest równomiernie na całą jego powierzchnię. Rezultat tego jest taki, iż kura siedząca na górnej części jajka, tak na prawdę siedzi na całej jego powierzchni, dzięki czemu energia nacisku jest równomiernie rozkładana na każdy jego milimetr kwadratowy. To właśnie ta cecha powierzchni sferycznych została wykorzystana w petardach kulistych, które czynią je zdecydowanie efektowaniejszymi od petard tradycyjnych. Energia rozrywająca, kumulująca się wewnątrz jest zatrzymana przez dłuższy czas, zatem petarda przy eksplozji uwalnia zdecydowanie więcej energii niż tradycyjna (tubowa). Nie jest to jednak jedyna korzyść jaką oferuje nam ten rodzaj petard...
Zdecydowanie łatwiej przewidzieć zachowanie petardy kulistej podczas eksplozji, a jej budowa nie wymaga stosowania czopów, ani żadnych zaślepek, które przecież zawsze mogą zostać w nieprawidłowy sposób zamocowane i podczas zapłonu wystrzelić niwecząc kilka godzin pracy i przy okazji robiąc komuś "kuku...". Wybuch petardy polega najczęściej na gwałtownym rozerwaniu całej powierzchni korpusu na bardzo drobne, papierowe szczątki, dając kształtną, niemalże odmierzoną cyrklem, kulę ognia. Liczne eksperymenty z petardą kulistą dowiodły, iż jest to jedyny rodzaj petardy, której korpus podczas eksplozji ulega całkowitemu zniszczeniu (nie daje twardych, masywnych odłamków).
Tyle tytułem drobnej przedmowy tegoż rodzaju petard. Komponenty jakie potrzebować będziemy do ich budowy to: najważniejsze - nienaruszona piłeczka ping-pongowa, spory arkusz folii aluminiowej, papier xero, spora ilość kleju do drewna (Wikol) oraz któraś z mieszanin pirotechnicznych zaprezentowanych w dziale Mieszaniny (Zdecydowanie najbardziej polecany proch czarny lub fotobłyskowy). Założę się, że niejedną osobę, która miała już okazję podpalić piłeczkę ping-pongową, bedzie dziwił fakt zastosowania jej do tej petardy. Otóż piłeczka zastosowana została jedynie jako szkielet petardy. Faktyczny korpus petardy będzie stanowiła okleina, której sposób wykonania widnieje poniżej. Zwracam uwagę także na zastosowanie papieru xero, do wykonania korpusu. Jest on znacznie grubszy niż np gazety i przepuszcza powietrze, co sprawia, że korpus szybciej schnie. Zatem zacznijmy od początku:
1. Bierzemy dość spory arkusz folii aluminiowej i starannie otulamy nim całą piłeczkę ping-pongową. Powtarzamy tę czynność kilkukrotnie aby powstało co najmniej 5 do 10 warstw folii. Po tej czynności kulkę, przyciskając, przetaczamy po stole celem uformowania i sprasowania warst wy folii.
2. Kolejnym etapem jest posmarowanie otrzymanej kulki klejem do drewna - najlepiej Wikolem i otulenie jej warstwą papieru (najelepiej xero), po tym zabiegu, kulkę znów smarujemy klejem i owijamy papierem. Czynność tę powtarzamy tak długo, dopóki korpus nie osiągnie grubości 0.5 - 1cm.
3. Niestety kolejna "czynność" jest najtrudniejsza - Pozostaje nam cierpliwie czekać... aż klej wyschnie i zwiąże wszystkie warstwy papieru na twardą skorupę. Niestety korpus wykonany w ten sposób schnie około 7-miu dni i po tym czasie dopiero osiąga prawidłową twardość, polecam zatem uzbroić się w cierpliwość, co z pewnością na tle tych wszystkich zabiegów dla wszystkich będzie najtrudniejszym zadaniem :-)
4. W ten sposób utworzonym korpusie jesteśmy zmuszeni wywiercić otwór, przez który wsypiemy mieszankę oraz w którym umieścimy zapalnik (lont). Do tego celu bierzemy wiertarkę z wiertłem przystosowanym do wiercenia w drewnie (Wood-Drill) o grubości 4mm, a następnie oczywiście wykonujemy odwiert w korpusie. Należy się przy tym postarać aby nie przewiercić całej kuli na wylot gdyż cała robota pójdzie na marne.
5. Ostatnim krokiem będzie, jak się zapewne większość z was już domyśla, wypełnienie korpusu którąś z mieszanin pirotechnicznych oraz umieszczenie zapalnika. Wsypywanie mieszanki do korpusu można sobie ułatwić za pomocą lejka lub rynienki wykonanej z papieru. Zapalnik - Lont najlepiej wykonać z papierowej rurki z mocno ubitą mieszanką np. saletry i cukru - zostało to szczegółowo opisane w dziale Zapalniki. Lont powinien się swobodnie mieścić w otworze, a jego koniec powinien znajdować się dokładnie w środku korpusu oczywiście wypełnionego mieszaniną pirotechniczną.
Schemat konstrukcji widoczny jest poniżej:
Warto tu zaznaczyć, że kolejność w produkcji tego rodzaju petardy - najpierw wykonanie korpusu, jego całkowite przeschnięcie, a następnie wypełnienie go mieszanką pirotechniczną, została przyjęta w celach bezpieczeństwa które zawsze stoi na pierwszym miejscu. Unikamy w ten sposób "majstrowania" przy petardzie wypełnionej mieszaniną jeszcze na etapie jej budowy. Do petardy najlepiej zastosować tradycyjną mieszaninę saletry i cukru (w postaci sproszkowanej - nieskarmelizowanej), ale też nic nie stoi na przeszkodzie aby wykorzystać do tego celu np. proch czarny czy też któryś z prochów fotobłyskowych. Petarda posiada moc zależną od jakości wykorzystanej mieszaniny oraz oczywiście od grubości korpusu.
W przypadku tego rodzaju petardy - podobnie jak w Petardzie Tradycyjnej - istnieje możliwość zamontowania zapalnika elektrycznego - Polegałoby to oczywiście na zastąpieniu lontu zapalnikiem elektrycznym, składającym się z zanurzonej w prochu główką w dół zapałki owiniętej drutem oporowym. Na ten temat jednak nie będę się już rozpisywać gdyż myślę, że poprzez analogię nie trudno sprecyzować budowę ów mechanizmu.
Podczas odpalania pamiętaj, że nigdy nie wolno petardy z zapalonym lontem trzymać w ręku. Należy najpierw położyć petardę na piaszczystym gruncie, z dala od wszelkich zabudowań i ludzi, po czym zapalić lont i jak najszybciej się oddalić na bezpieczną odległość - do 20-30m.

FUGAS 

Z pewnością każdy z was oglądając "film akcji", oczywiście, produkcji amerykańskiej zaobserwował pewien rodzaj stosowanych Materiałów Wybuchowych, którym podczas detonacji zawsze towarzyszył błysk, ogromna kula ognia, a następnie grzyb zamieniający się w obłok czarnego dymu, a dookoła palące się szczątki... Laik w ogóle by się nad tym nie zastanawiał lub najwyżej gotów byłby pomyśleć, że jest to kontrolowany wybuch "zwykłej bomby" wykorzystującej standardowy materiał wybuchowy. Niestety. W istocie rzecz ma się zupełnie inaczej. Prawda prezentuje się tak, że o ile detonacje materiałów wybuchowych są z pewnością o wiele bardziej skuteczne to charakteryzują się tym, iż w zasadzie w ogóle nie są dla przeciętnego widza widowiskowe. Detonacja materiału wybuchowego kruszącego polega na gwałtownym impulsie cieplnym, dającym ogromny skok ciśnienia w skutek czego dochodzi do zjawiska nazwywanego powszechnie oczywiście "wybuchem". Zjawisku temu jednak nie towarzyszą, ogromne kule ognia, ani też kłęby wzbijającego sie czarnego jak smoła dymu. Reakcja zachodzi tak szybko, że przedmioty stojące w bezpośredniej bliskości są rozrywane i nie ma mowy aby zdążyły zapłonąć. Są to tak krótkie impulsy świetlne, że widoczne są one dopiero podczas detonacji materiałów wybuchowych kruszących powyżej kilkuset kilogramów. Skoro już wiemy, że źrodłem tych widowiskowych eksplozji nie są żadne powszechnie stosowane w militariach materiały wybuchowe, to pojawia się nam wówczas pytanie - Co je powoduje? Odpowiedź jest tu stosunkowo krótka - Benzyna. A Wyroby Pirotechniczne, o których jest właśnie mowa noszą powszechnie nazwę - FUGASÓW
.

Zapewne na to pytanie niejeden odpowiedziałby - "najpiękniejszym efektem pirotechnicznym :)". Podejmując się odpowiedzi na to pytanie od strony technicznej, należałoby rzec, iż jest to Materiał Wybuchowy Pozorujący otoczony jakimkolwiek materiałem łatwopalnym płynnym lub stałym (pył), który podczas eksplozji pierwotnego wyrobu pirotechnicznego jest rozrzucany, we wszystkich możliwych kierunkach, a następnie zapalany dając efekt w postaci kuli ognia (z ang. Fire Ball). Wszystko to dzieje się w niedostrzeglanym dla oka odstępie czasu. Przebieg, kształt kuli ognia zależny jest od wielu czynników - własności zastosowanej mieszaniny pirotechnicznej, rodzaju substancji łatwopalnej jak i rozmieszczenia jej dookoła ładunku.
Przyjrzyjmy się jednak bliżej zasadzie działania fugasów oraz przebiegu całego procesu wybuchu - począwszy na eksplozji wyrobu pirotechnicznego, a skończywszy na charakterystycznym dla tego rodzaju sprzętów czarnym pierścienu na niebie. Zakładając, że fugas wypełniony jest substancją łatwopalną - płynną typu: benzyna, olej napędowy, nafta czy aceton, podczas eksplozji materiału pirotechnicznego, ciecze te są dyspergowane (rozpylane), a na skutek wysokiej temperatury natychmiast odparowywane i zapalane, przy czym zapłon następuje tylko tam gdzie temperatura wybuchu jest największa czyli w bezpośredniej bliskości ładunku. Wysoka temperatura wybuchu oparów powoduje natychmiastowe odparowanie i zapalenie dalszej mieszaki paliwa z powietrzem, w skutek czego można zaobserwować zjawisko "rośnięcia" oraz formowania kuli ognia. W końcowej fazie zapłonu dyspergowanej cieczy, gorące gazy unoszą kulę formując w powietrzu dość znaną i powszechnie lubianą formę grzyba, zamieniającego się potem w kłęb czarnego dymu, tworząc na niebie wczemśniej wspomniane "kółeczko".
W przypadku zastosowania substancji stałych (pyłów), takich jak: mąka pszenna, mocno rozdrobniony proch czarny czy saletra z cukrem, przebieg wybuchu fugasa jest bardzo podobny do powyższego, a różni się jedynie, tym, iż nie ma potrzeby odparowywania czegokolwiek, gdyż zapłon rozpylonej substancji łatwopalnej następuje w zasadzie wraz z wybuchem pierwotnego materiału pirotechnicznego. Dalszy proces spalania zawiesiny następuje w podobny sposób, jaki to ma miejsce w przypadku fugasów opartych na płynnych substancjach łatwopalnych.
Powracajc jednak do pytania wyjściowego: Fugas jest wyrobem pirotechnicznym dającym widowiskową kulę ognia będącą efektem zapłonu łatwopalnej zawiesiny w powietrzu, mający na celu naśladować powszechnie stosowane w militariach ładunki wybuchowe.

Niestety, aby móc zrobić porządnego fugasa, potrzebna jest wiedza i doświadczenie w dziedzinie produkcji petard. Dlaczego? Gdyż właśnie wcześniej wspomniany pierwotny wyrób pirotechniczny, mający na celu rozpylić substancję łatwopalną w powietrzu, jest właśnie niczym innym jak zwykłą petardą. Gdy już znajdziemy się w posiadaniu takiej: droga ku przerobieniu jej w fugasa jest już stosunkowo krótka i nieczasochłonna. W zasadzie sprawa się ogranicza jedynie to odpowiedniego rozmieszczenia substancji łatwopalnej w bezpośrednim sąsiedztwie ładunku pirotechnicznego. Najczęściej się ją umieszcza w worku na ładunku pirotechnicznym. Można powiedzieć, iż mówiąc "zwykła petarda" trochę poprawiłem rzeczywistość, gdyż w rzeczywistości istnieją pewne normy i wymagania, które muszą być spełnione dla prawidłowego przebiegu wybuchu oraz zachowania bezpieczeństwa. Należą do nich przede wszystkim:
1. Petarda koniecznie zawierać musi zapalnik TYLKO i wyłącznie ELEKTRYCZNY. O żadnych lontach czy stopinach nie ma nawet mowy. Podyktowane jest to dużym prawdopodobieństwem przypadkowego i przedwczesnego zapalenia substancji łatwopalnej.
2. Petarda musi zawierać którąś z mieszanek FOTO-BŁYSKOWYCH, czyli tych zawierających w swoim składzie łatwo reaktywne metale (glin, magnez). Znacząco one podnoszą temperaturę spalania mieszanin, co daje pozytywny efekt podczas zapalania rozpylonej już zawiesiny w powietrzu. Przykładowo sam Proch Czarny do tego rodzaju wyrobów pirotechnicznych już się nie bardzo nadaje, gdyż jego temperautura nie jest dostatecznie wysoka.
3. Worek z substancją łatwopalną zawsze należy umieszczać NAD materiałem pirotechnicznym. Oznacza to, że po bokach powinna znajdować się jak najmniejsza jej ilość. To ustawienie cieczy gwarantuje, iż podczas wybuchu petardy zdecydowana większość rozpylonej cieczy zostanie skierowana w górę.
4. Fugasy należy odpalać elektrycznie za pomocą kabla długości 10m na każde 0.5L substancji łatwopalnej.
5. Przyjęło się jako dobry zwyczaj odpalanie wszelkiego rodzaju wyrobów fugaso-podobnych po deszczu, gdy ziemia posiada jeszcze sporą wilgotność. Zapobiega to powstawaniu miejscowych pożarów w przypadku nieudanej próby wystrzelenia fugasa.
SCHEMAT FUGASA
Nie trudno się domyśleć, iż w kwesti bezpieczeństwa, odpalanie fugasów jest sprawą znacznie poważniejszą, niż standardowych, dotąd poznanych petard hukowych czy rakiet. Do czynienia mamy tu bowiem z zapłonem rozpylonej w powietrzu substancji łatwopalnej, co już na pierwszy rzut oka wygląda dość groźnie, dlatego też podczas jakichkolwiek prób, należy zachować wszelkie normy bezpieczeństwa, a tym bardziej odpowiednie, bezpieczne odległości od siebie, osób postronnych, zabudowań jak i wszelkich obiektów łatwopalnych.
Przed przystąpieniem do jakichkolwiek prób wystrzelenia fugasa bardzo dobrze byłoby się zaopatrzyć wodę lub piasek, którymi to można ugasić dopalające się szczątki. Przypomnę, iż podstawową zasadą jest: odpalanie fugasów, elektrycznie, po deszczu oraz z zachowaniem bezpiecznych odległości 10 metrów na każde 500ml lub 500 gramów substancji łatwopalnej.
Szelka jest wyrobem pirotechnicznym kulistym bądź walcowym przystosowanym do przenoszenia mas pirotechnicznych na znaczne wysokości celem oddawania efektów świetlnych oraz hukowych. Niezbędną rzeczą którą trzeba posiadać by móc wystrzelić szelkę jest moździerz potrzebny do wystrzelenia wyrobu oraz zainicjowanie zapłonu opóźniacza, który zaś ma za zadanie odpalić masę pirotechniczną szelki złożoną zazwyczaj z mieszanin dających płomienie o różnych kolorach, zwanych gwiazdkami. Można więc powiedzieć, że szelka jest dwufazowym materaiałem pirotechnicznym, polegającym na wystrzeleniu wyrobu pirotechnicznego z moździeża na bliżej nieokreśloną wysokość oraz tam jego odpalenie.
Działanie szelki zatem można opisać w następujący sposób: W specjalnie przygotowanym moździerzu znajduje się materiał miotający (np. proch czarny) a na nim szelka z odsłoniętym opóźniaczem. Po odpaleniu materiału pirotechnicznego następuje wystrzelenie szelki w górę oraz zapłonienie opóźniacza (stopiny, lontu lub kanału prochowego), mającego na celu opóźnić eksplozję szelki od 2 do 4 sekund. Po tym czasie powinna teoretycznie nastąpić eksplozja szelki oraz rozrzucenie gwiazdek we wszystkich kierunkach. Jest powiedziane, że "teoretycznie", gdyż w rzeczywistości scenariuszy zachowań tego rodzaju sprzętu jest nieskończoność, a podyktowane jest to tym, iż szelki niewątpliwie należą do jednych z bardziej skomplikowanych i trudnych w wykonaniu wyrobów pirotechnicznych.

Poniżej przedstawię dosyć prosty sposób wykonania szelki kulistej. Zanim jednak opiszę metodę wykonania szelki, napiszę jak zrobić moździerz.
Ponieważ cenię sobie niską cenę wykonania, polecam nabyć kartonową rurę ze sklepu z wykładzinami lub ceratami. Najczęściej w tego typu sklepach można dostać parę takich rur za darmo. Na początek polecam rurę średnicy 5-6cm. Gdy już będziemy mieli trochę więcej doświadczenia, można próbować z większymi kalibrami.
W celu utwardzenia rury oraz ochrony przed przepaleniem, można posmarować ją od środka szkłem wodnym, a na zewnątrz okleić kilkoma warstwami papieru.
Następnie rurę należy zatkać z jednej strony. Na początek można zatkać moździerz wtykając gazety i ubijając je. Lecz jeśli nie chcemy robić "prowizorki" (liczymy na to że ta szelka nie będzie nasza pierwszą i ostatnią) to powinno się zalać ją od dołu gipsem lub wikolem pomieszanym z papierem (dłużej będzie schnąć, ale zatyczka będzie zdecydowanie mocniejsza). Efekt będzie znacznie lepszy, jeśli najpierw odlejemy w formie z papieru kołek w kształcie zatyczki, a później wkleimy go klejem (typu poxipol).
Gdy mamy już moździerz możemy przystąpić do produkcji korpusów na szelki.
A wiec należy znaleźć kulę (może być to bombka, piłeczka ping-pongowa itp.) średnicy mniejszej od średnicy moździerza o około 0,5cm-1cm.
Następnie trzeba znaleźć opakowanie w którym wylejemy formę z gipsu. Polecam wziąć kawałek styropianu i wyżłobić w nim dziurę tak, żeby zmieściło się pół kuli którą wybraliśmy.
Gdy mamy przygotowane "opakowanie", można przystąpić do odlewania formy. Rozrabiamy trochę gipsu, nakładamy go do formy i wkładamy naszą kulkę do połowy. Nadmiar gipsu zbieramy nożem i wyrównujemy powierzchnię. Jeśli gips był szybkoschnący to po 0,5h można wyjąć delikatnie kulkę i poczekać jeden dzień do pełnego utwardzenia.
Jeśli nastawiamy się na "produkcję masową" to można zrobić więcej form.
Teraz będzie nam potrzebne szkło wodne i wycięte kawałki papieru. Nalewamy szkło wodne do płytkiego słoika i moczymy w nim papier, nadmiar szkła możemy ściągnąć palcem z papieru, a następnie wkleić go do formy. Wklejamy tak kilka warstw, przy czym staramy się sprasować je palcami. Warstw nie musi być dużo, ponieważ tak przyrządzone półkule z papieru będą nam służyły tylko jako "szkielet".
Gdy nasze "połówki" wyschną należy obciąć wystający papier. Po przygotowaniu dwóch półkuli należy w jednej zrobić od dołu dziurkę (taką, żeby przeszedł przez nią lont), skleić szkłem wodnym cienką rurkę z papieru (parę nawinięć), a następnie wkleić ją tak żeby zakrywała wcześniej wywierconą dziurkę. Potem trzeba wziąć papier toaletowy, namoczyć go w szkle wodnym i dokładnie obkleić rurkę przy połączeniu z półkulą, tak żeby ogień nie miał prawa odpalić szelki zanim lont przejdzie przez rurkę. Ma to wyglądać podobnie jak na schemacie:
Następnym krokiem będzie wsadzenie lontu/stopiny.
Jeśli używamy stopiny, należy pamiętać przyspieszają one w podwyższonym ciśnieniu (w kanałach). Więc należy tak dobrać skład stopiny żeby nie spalała się zbyt szybko. Należy to dobrać doświadczalnie (po kilku próbach). Jeśli mamy lont kupny to można zmierzyć czas lotu w górę kulki o podobnej masie i kupić lont o odpowiednim parametrze prędkości spalania.
Gdy mamy włożony lont, zaczynamy układać gwiazdki, następnie oddzielamy gwiazdki cienką folią i wsypujemy mieszaninę miotającą. W taki sposób przygotowujemy obie półkule. Następnie na jedną z półkul kładziemy cienką folię, która pozwoli nam je ze sobą złożyć bez wysypania mieszaniny. Składamy je, sklejamy papierową taśmą (można ją nabyć w sklepach malarskich). Gdy już mamy je złożone, możemy zacząć obklejać je papierem namoczonym w szkle wodnym. Tak samo jak na początku należy przygotować sobie pojemnik ze szkłem wodnym (jeśli ktoś woli, można dodać do niego trochę wody - taniej wyjdzie i lepiej będzie nasiąkał papier, lecz będzie dłużej schnąć) i obklejać korpus. Mamy dwie możliwości suszenia. Jedna pozwala szybciej przygotować szelkę.
Polega ona na tym że oblepiamy szelkę jedną-dwiema warstwami i suszymy na słońcu/ciepłym grzejniku (UWAGA!! Grzejnik nie może być za gorący - żeby mieszanina miotająca się nie zapaliła) i robimy tak "w kółko" do póki nie osiągniemy pożądanej grubości. Druga metoda polega na tym że po prostu oblepiamy szelkę raz - ale porządnie, a następnie czekamy przez parę dni aż korpus wyschnie. Przy nakładaniu kolejnych warstw należy pamiętać, że nie można przekroczyć średnicy moździerza i że szelka powinna być w miarę możliwości kulista (żeby tarcie w moździerzu nie było zbyt duże).
Ostatnią fazą przygotowania naszej szelki "do lotu" jest dobranie/ zrobienie odpowiedniego prochu. Nie będę podawał składów, ani opisu produkcji dobrego prochu, lecz wspomnę że nie może być to byle-jaki proch. Polecam tutaj zrobienie prochu czarnego przy pomocy młyna kulowego. Gdy "zdobędziesz" odpowiednią mieszaninę miotającą, wsyp jej około 30-50g (w zależności od MP, jeśli będzie miała bardzo dobre parametry spalania może być nawet mniej) do moździerza. Przez dziurkę zrobioną z boku w moździerzu wsadź lont i od góry włóż szelkę (lontem do dołu J). Przy odpalaniu najlepiej zakop trochę moździerz, aby stał stabilnie.
Szczególne podziękowania za opracowanie artykułu dla: Kamiljusa


Wiecej: http://www.eioba.pl/a72892/pirotechnika_amatorska#ixzz18l5DnjyI

pirotechnika cz.6 (zastosowanie)

ZASTOSOWANIE:
W dziale tym zajmiemy się zastosowaniem pirotechniki jakie niosą z sobą własności mieszanin pirotechnicznych miotających oraz dymotwórczych. Fakt bardzo szybkiej reakcji w wysokiej temperaturze między paliwem i utleniaczem możliwym nawet bez dopływu powietrza otwiera ogromne możliwości, a pomysły jego zastosowania stają się wręcz niezliczone. Możnaby powiedzieć, iż wszystkie wynalazki pirotechniczne praktycznie korzystają jedynie z tych trzech wspomnianych cech mieszanin. Wszelkiego rodzaju petardy, rakiety, wulkany, bączki różnią się jedynie przeznaczeniem, lecz zasada działania praktycznie wszędzie jest ta sama.
Ktoś nie bardzo ambitny - w szczególności w tej dziedzienie - mógłby zadać sobie takie pytanie: "No dobra... ale na co to komu?". No właśnie. Istnieją jednak na tym świecie tacy ludzie którzy lubią wiedzieć coś więcej i żyć ze świadomością, że poza włączeniem videa czy otwarciem flaszki potrafią zrobić coś co jest bardziej skomplikowane na przykład od cepa lub skręta. Wszelkiego rodzaju experymenty z materiałami pirotechnicznymi typu petardy, świece dymne i rakiety produkcji domowej służą do poszerzania swoich wiadomości na temat tego zagadnienia, a czasami i nawet odnalezienie się w tej dziedzinie nauki. Druga sprawa to zabawa połączona z mocnymi wrażeniami i satysfakcją, że coś się jednak osiągnęło. Trzeba się niestety z tym liczyć, iż każda pasja, zainteresowanie dąży ku temu, aby stworzyć coś samodzielnie, uzyskać pewnego rodzaju niezależność i doświadczenie, które w praktyce wielokrotnie okazuje się niezastąpione. Po prostu należy się pogodzić z tym, że istnieją osobnicy biernie wykorzystujący niektóre dobra naszej cywilizacji oraz Ci ludzie którzy lubią wiedzieć na jakich zasadach one działają. Walczyć z tym oczywiście można tylko "nie wiem" co w ten sposób innym udowodnimy...
Niejeden zapewne się zgodzi iż jednym z najciekawszych zastosowań pirotechniki jest wyrób amatorskich rakiet. Z pewnością nie jeden z was miał, na przykład w sylwestra, do czynienia z petardą - rakietą, która po odpaleniu mogła się efektownie wzbić w górę nawet na wysokość 200m. Wszystko to jest możliwe oczywiście dzięki odpowiedniej, szybko spalającej się mieszance pirotechnicznej zastosowanej w tego typu konstrukcjach jako paliwo stałe. Zanim przejdziemy jednak do instrukcji montażu tychże rakiet warto wspomnieć o kilku jej elementarnych częściach składowych. Każda rakieta domowej produkcji powinna składać się z papierowego korpusu wytoczonego z jakiejś twardej tektury, z jednej strony powinna być zakończona owalnym czubkiem, a z drugiej silnikiem rakietowym. Wychodzę z założenia, że rakieta nie będzie sterowana z ziemi podczas lotu także wymagane są tylko lotki dolne - przenoszące w dół środek ciężkości jak i otrzymujące rakietę podczas lotu w stałej pozycji. Jako miejsce eksperymentów jak i startu rakiet najlepsze są rozległe wolne przestrzenie, które dadzą mam pewność, że nikt wskutek prób nie odniesie żadnych obrażeń. Zmniejszamy w ten sposób także prawdopodobieństwo, że nasza rakieta spadnie na dach któregoś z budynków czy samochodów.
Na poniższym rysunku widnieje ogólna postać rakiety domowej produkcji:
BUDOWA
Rakieta domowej roboty wbrew pozorom jest bardzo prostą konstrukcją. Jej zasada działania polega na wyrzucaniu z ogromną siłą gazów w kierunku przeciwnym do jej wektora lotu. Rakiety domowej roboty najczęściej przybierają postać w miarę długiej kartonowej rury zakończonej z góry zaokrąglonym lub w kształcie stożka czubkiem a z dołu dyszą. Ta prosta konstrukcja nie powinna nas jednak zwodzić... co to oznacza? Ano wszystkie wynalazki pirotechniczne wymagają jakiejś tam precyzji.. tyle, że rakiety NAJWIĘKSZEJ! Materiały z jakich rakieta została zbudowana, wytrzymałość, waga oraz precyzja decydują o locie i zachowaniu się całej konstrukcji w powietrzu. Jeśli decydujemy się zabrać za budowę swojej własnej rakiety powinniśmy zadbać o w miarę wytrzymały korpus rakiety - najlepiej wykonany z kartonu, także jak do jej budowy wykorzystamy np rurę od odkurzacza albo kawałek rynny to nie należy liczyć na to, że nasza konstrukcja oderwie się od ziemi.. narobi co najwyżej smrodu i dymu. Czubek nie powinien być za ciężki, dobrze jest taki też "przyozdobić" statecznikami. Jeśli nie chcemy aby nasza rakieta wjechała sąsiadowi w chatę, warto jest zadbać również o dolne stateczniki :) - te najlepiej wykonać z cienkiego drewna lub w miarę grubego kartonu. Rakieta powinna być wyważona i w miarę lekka, oznacza to, że czubek nie może być zbyt ciężki w stosunku do całego korpusu. Stateczniki nie powinny być dłuższe niż 2-3 średnice przekroju poprzecznego korpusu. Pozostała jeszcze jedna kwesta - START Rakiety. NIEZBĘDNA jest prowadnica. Ja jako prowadnicę używałem długiej (ok 1,5m) anteny od TV. Rakiety mojej produkcji miały z boku doklejoną cienką rurkę papierową, gdy antena była wbita stabilnie w ziemię rakietę za pomocą wcześniej wspomnianej doklejonej rurki nakładałem na ów antenę. Zapewniało to w miarę prosty start rakiety. (Hmm) Pamiętajmy jeszcze o jednym, zgodnie z twierdzeniem "każdy obiekt podrzucony do góry musi kiedyś spaść" dobrze byłoby postarać się o jakąś imitację spadochronu, raz odpalona przeze mnie rakieta z wysokości ok 200m spadła na malacza - niestety był to jej ostatni lot. Zatem zabieramy się do montażu konstrukcji rakiety:

To co będziemy przede wszystkim potrzebować do tego to: gruba tektura, cieńka tektura lub arkusz papieru z bloku technicznego, taśma klejąca, plaster (taki szmaciany, nawijany zazwyczaj na czerwoną szpulkę - dostępny w aptekach), antena z radia lub sztywny, mocny pręt (gładki) o średnicy 0,5cm, nożyczki, nożyk do cięcia tapet, klej do drewna oraz jeśli to możliwe - owalny czubek rakiety (z cienkiego i lekkiego plastiku) najlepiej po jakiejś starej kupnej petardzie. Po sylwestrze cała masa tego leży na ziemi. Owalny czubek stawia mniejszy opór powietrza niż szpic.

1. Pierwszym etapem budowy rakiety będzie korpus (tekturowa rura). Można zaoszczędzić trochę czasu i poszukać w domu takiej papierowej rury jako pozostałości po folii aluminiowej, ręczników papierowych lub folii przezroczystej do owijania żywności. Jeśli taką znajdziemy i będzie ona miała średnicę ok. 3cm możemy ją użyć jako korpusu naszej rakiety. Jeśli takiej jednak nie znajdziemy, korpus ten musimy wykonać samodzielnie. Do tego celu wycinamy z cienkiej tektury kwadrat 25x25 cm, a następnie przeciągamy go naprężonego o krawędź stołu w taki sposób aby sam miał tendencje do zwijania się. 3/4 powierzchni tego kartonu smarujemy klejem do drewna i następnie zwijamy w tuleję o średnicy 3cm. Po wyschnięciu kleju (ok godziny) otrzymujemy rurę, która będzie stanowić kadłub rakiety.
2. Z grubej tektury wycinamy 4 trójkąty prostokątne o bokach przyprostokątnych długości 5cm. W tym przypadku długość przeciwprostokątnej - zgodnie z twierdzeniem Pitagorasa - powinna wynieść ok 7cm. Jeżeli nie dysponujemy grubszą tekturą do wykonania jednego statecznika możemy użyć kilku sklejonych trójkątów.
3. Uzyskane w powyższym punkcie stateczniki przyklejamy za pomocą kleju do drewna do dolnej części korpusu rakiety. Dla ich usztywnienia możemy użyć taśmy klejącej lub plastra.
4. Kolejnym elementem konstrukcji jest czubek rakiety. Najlepiej gdy będzie on owalny, wykonany z cienkiego plastiku. Najlepiej się do tego nadają, zgodnie z tym co zostało powiedziane wcześniej, pozostałości po petardach kupnych. Gdy jednak nie mamy czegoś takiego pozostaje nam go wykonać samemu. Wtedy wówczas należy wyciąć z papieru siatkę stożka (bez podstawy). Ma ona kształt koła bez wycinka stanowiącego 1/4 jego powierzchni. Tak wyciętą siatkę zwijamy w stożek, sklejamy i za pomocą taśmy klejącej przytwierdzamy do czubka rakiety.
5. W celu sporządzenia rurki, która posłuży jako element prowadnicy, wycinamy z papieru kwadrat o bokach 10x10cm i, podobnie jak w przypadku tworzenia korpusu, przeciągamy go trąc o krawędź stołu aby nadać mu owalny kształt. Następnie tworzymy z niego rurkę o średnicy wewnętrznej nie większej niż 6-7mm. Powstałą rurkę przyklejamy do korpusu rakiety za pomocą mocnej taśmy klejącej.

Jak widać robota na kilka godzin... bardzo ważny element który celowo pominęłem, stanowi oczywiście silnik rakietowy, którym zajmiemy się poniżej.
SILNIK
Najważniejszym elementem jest oczywiście napęd potocznie zwany silnikiem rakietowym. Czym jest więc ten "silnik"? Jest to po prostu rurka lub innego rodzaju tuleja zaślepiona z jednej strony mocnym materiałem, a z drugiej dyszą i wypełniona paliwem stałym. Konstruowanie silnika jest ZAWSZE najtrudniejszym etapem budowy każdej rakiety. Konstrukcje tego typu mają to do siebie, że nie można przyjąć uniwersalnych parametrów ich budowy, co oznacza, że trudno byłoby przedstawić takie dane aby zawsze były prawidłowe, mogę wam jedynie dać wskazówki na co powinno zwracać największą uwagę. Wróćmy jednak do wcześniej omawianego silnika. Z nim sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana gdyż wielkość dyszy szerokość, wytrzymałość jej na temperaturę jest oczywiście silnie uzależniona od mieszanki jaką stosujemy. Należy zatem poeksperymentować i sprawdzić przy jakich parametrach nasza rakieta uzyskuje najlepszy ciąg. Pod terminem "paliwo stałe" kryje się oczywiście jakaś mieszanka miotająca. Może nią być stopiona mieszanina saletry z cukrem lub też dobry jakościowo proch czarny. Powstałą mieszaninę należy umieścić w naszym silniku, dobrze przy tym ubijając a ten z kolei w rakiecie.
Jeśli ktoś uważa, iż wykonanie silnika jest zbyt czasochłonne lub niebezpieczne, a efekt i tak będzie marny - zawsze może się udać do sklepu modelarskiego i poprosić o "silnik rakietowy do modelów rakiet". Opakowanie zawierające 4 silniki z instrukcją obsługi i lontami kosztuję ok 15 złotych tak więc nie jest to ogromny wydatek, a efekt nieraz jest kilkakrotnie lepszy od silników domowej produkcji. Dla prawdziwych pirotechnicznych zapaleńców budowa domowego silnika rakietowego znajduje się poniżej:




Jak wiadomo silnik rakietowy w petardach to nic innego jak prosta tulejka - tekturowa czy plastikowa, wypełniona jakąś szybko spalającą się mieszaniną pirotechniczną. Tulejka wykorzystana jako silnik rakietowy musi być z jednej strony zaślepiona a z drugiej musi posiadać dyszę, która jest poza paliwem jej najważniejszym elementem. Poniżej przedstawiłem budowę najprostszego silnika rakietowego:
Schemat silnika rakietowego
Myślę, że wszystko dość dokładnie odzwierciedla powyższy schemat lecz należy zwrócić tu uwagę na kilka istotnych elementów. Po pierwsze dysza nie powinna być wykonana z metalu (wyjątkiem jest aluminium) lecz z poxyliny czy też z dobrze wypalonej gliny, powinna ona także być bardzo ciasno umieszczona w tulei. Drugą ważną sprawą jest oczywiście mieszanina. Najlepiej się do tego nadaje bardzo dobry jakościowo proch czarny lub stopiona mieszanina saletry z cukrem (karmelek). Jak uzyskać te obie dobre jakościowo mieszaniny zostało szczegółowo opisane w dziale FAQ i Mieszaniny. Wszystko powinno być w miarę dobrze ubite. Kolejnym elementem na który warto zwrócić uwagę jest korpus, najlepiej gdy będzie on wykonany z kartonu (żadnej metalowej rury gdyż cały silnik może się wtedy okazać zbyt ciężki). Ważne także jest aby przed przystąpieniem do eksperymentów z silnikiem rakietowym przygotować co najmniej kilka dysz z otworem o różnej średnicy gdyż trudno jest mi teraz powiedzieć przy jakich parametrach silnika dana dysza będzie dawała najlepszy ciąg - wszystko jest bowiem zależne od jakości paliwa rakietowego. Zalecane jest aby zacząć eksperymenty z silnikiem o największej średnicy dyszy. Dobrze jest także zadbać o jakiś zapalnik - w tego rodzaju prostych silnikach rakietowych najbardziej skuteczny jest zwykły lont. Dokładna instrukcja budowy znajduje sie poniżej: 1. Wytnij z papieru kilka pasków o długości 10x30cm i nawijaj je na gruby flamaster lub rurkę smarując każdą warstwę klejem do drewna. Nie powinno się pasków naklejać na raz lecz osobno. Otrzymaną tuleję zdejmij z rurki, a następnie poczekaj aż klej całkowicie wyschnie. Średnica wewnętrzna silnika powinna wynosić ok 1.5cm, a grubość ścianki nie mniej niż 5mm.
2. Jeden koniec uzyskanego korpusu silnika zaślep zatyczką wykonaną z masy papierowo-klejowej lub poxiliną. Zatyczka powinna wypełniać korpus na głębokość nie mniej niż 2cm.
3. Sporządź dobrą jakościowo mieszankę saletry z cukrem (najlepiej karmelek) lub prochu czarnego. W przypadku Karmelka, wlej roztopioną mieszankę saletry z cukrem do silnika i poczekaj aż zakrzepnie, w przypadku prochu czarnego zaś mieszankę należy zwilżyć i ubijając umieszczać małymi porcjami w silniku.
4. Opcjonalnie: Gdy mieszanka jeszcze nie zakrzepnie lub nie wyschnie, dokładnie w środek wprowadzonego paliwa rakietowego delikatnie wsadzamy gwóźdź o średnicy 4mm na głębokość 2-3cm po czym go wyjmujemy - stworzy to szczelinę szerokości 4mm, która zwiększy powierzchnię zapłonu prochu. Wtedy wówczas powstaje silnik rakietowy kanałowy. Jest to bardzo ważne gdyż stosunek powierzchni zapłonu mieszanki do szerokości dyszy musi być odpowiednio duży. Ogólnie przyjęło się, iż przy zastosowaniu prostych paliw rakietowych (jak saletra z cukrem czy proch czarny) w silnikach rakietowych bezkanałowych stosunek średnicy wewnętrznej silnika do średnicy dyszy powinien wynosić 3:1. Jest to bezpieczna proporcja, która daje nam pewność, że silnik nie eksploduje. Natomiast przy silnikach kanałowych, w których powierzchnia spalania została znacznie powiększona, taką proporcję powinno już się ustalać matematycznie lub "na czuja". :-)
5. Pozostały koniec silnika należy oczywiście zaślepić dyszą, wykonaną najlepiej z Poxyliny. Sposób jej wykonania wygląda następująco: Wytocz z Poxyliny niewielki walec o średnicy równej średnicy wewnętrznej korpusu silnika i wysokości ok 2cm, można zrobić to za pomocą formy. Następnie wykonujemy w nim otwór w kształcie niewielkiego lejka - robi się to najlepiej za pomocą ostro utemperowanego ołówka lub kredki. Po jednej stronie, dysza powinna mieć otwór o średnicy ok 1cm, a po pozostałej - 5mm. Czekamy 15 min aż dysza stwardnieje, smarujemy jej brzegi Poxipolem, a następnie umieszczamy ją w silniku rakietowym otworem o większej średnicy do środka korpusu. Pamiętajmy, że dysza musi jak najmocniej "siedzieć" w silniku, zatem bardzo istotne jest aby wykonać z wysoką precyzją. Dla upewnienia się, że podczas zapłonu mieszanki zostanie ona na swoim miejscu, dobrze jest ją umieścić w silniku na głębokości ok jednego centymetra, a następnie odstające brzegi korpusu zagiąć do środka.
6. Umieść w dyszy lont lub zapalnik elektryczny.

W ten sposób otrzymany silnik rakietowy bardzo ciasno umieszczamy w rakiecie, a tę zaś na prowadnicy. Ponieważ jest nią antena z radia (lub w innym przypadku gładki pręt), to powinien być on stabilnie umieszczony w ziemi skierowany prosto w górę, a na nim zaś powinna znajdować się rakieta (za pomocą doklejonej rurki z boku korpusu rakiety). Tak skonstruowana rakieta gotowa jest do startu. Podpal lont i czym prędziej odsuń się od miejsca startu na 20m. Pamiętaj aby zawsze stosować zasadę ograniczonego zaufania względem takich konstrukcji - nie wiadomo bowiem jak takie dziadostwo zachowa się podczas startu jak i w powietrzu. Powodzenia! Pamiętaj rzadko za pierwszym razem wychodzi! :-)
Zdjęcia podzespołów silnika 2-fazowego
Korpus silnika. Wykonany z papieru ksero, ze sklejki papierowej (papier xero + wikol + woda) oraz pomalowany od wewnątrz solidną warstwą szkła wodnego zapobiegającego przepaleniu korpusu.
Widok dyszy od tyłu. Wyraźnie widać, iż dysza ma charakter lejka zwężającego się z 15mm do 6mm. Materiał: żywica epoxydowa + utwardzacz.
Element (2-giej fazy pracy silnika), mający za zadanie wyrzucić spadochron w momencie wypalenia się paliwa w silniku. Element umieszczamy w korpusie po przeciwnej stronie dyszy. Jego zawartość stanowi proch czarny. Ładunek odpalany jest za pomocą kanału prochowego widocznego na zdjęciu.
Widok tej samej dyszy z przodu.
Gotowy, poskładany silnik rakietowy. Wyraźnie widać, iż czopem znajdującym się po przeciwnej stronie dyszy jest element 2-giej fazy, skierowany kanałem prochowym do środka korpusu. Element ten jak i dysza ciasno umieszczone są w korpusie i dodatkowo przyklejone Poxipolem.
Zdjęcia Rakiety


Wiecej: http://www.eioba.pl/a72892/pirotechnika_amatorska#ixzz18l4n3jwj

pirotechnika cz.5 (najprostsze zapalniki)

CZYM JEST ZAPALNIK?
Ideologia oraz zastosowanie zapalników we wszelkich rodzajach materiałów pirotechnicznych domyślam się jest ogólnie znane, lecz z uwagi na to, że pirotechnika to nie tylko gotowe instrukcje na petardy to wprowadźmy w ten obszar także troche teorii. Jak powszechnie wiadomo, każdy materiał pirotechniczny, czy jest to raca, petarda, flara, świeca dymna czy nawet sama garść usypanego prochu, zawsze stanowić będzie zagrożenie podczas odpalania metodą bezpośrednią czyli na zasadzie kontaktu zapałka + proch. Do tego celu tworzy się zapalniki, które to w zależności od rodzaju sprzętu pełnią rolę 'pomostu' łączącego interakcje człowieka z faktycznym zapłonem mieszanki. W zależności od przeznaczenia danego materiału pirotechnicznego stosuje się zapalniki z opóźnionym zapłonem, dającym nam czas na bezpieczne oddalenia się od miejsca experymentu, mogą także być odpalane w tzw "trybie rzeczywistym" z miejsca znacznie oddalonego od danego ładunku, a także innych bardziej zaawansowanych, którymi tutaj raczej nie będziemy się zajmować. Ponieżej zostało zaprezentowanych kilka przykładowych zapalników. Najbardziej powszechnym i zarazem najbardziej prymitywnym jest oczywiście LONT. To nim się w pierwszej kolejności zajmiemy...
Dostępne zapalniki:
» Zwykły lont
» Zapalnik elektryczny

  • Lont jak każdy się domyśla jest dość istotnym elementem każdego ładunku pirotechnicznego, to on decyduje jak daleko możemy oddalić się od miejsca detonacji na bezpieczną odległość. Aby wykonać dość pewny lont, bierzemy wycięty paseczek z papieru 2.5 x 4cm (albo wiecej niż 4cm - zależy od długości lontu jaką chcemy uzyskać), plastikowy wkład do długopisu, klej do papieru i gwóźdź ze spiłowanym szpicem. Wycięty kawałek papieru owijamy dookoła wkładu i zaklejamy, tak aby uzyskać rurkę o długości 4cm (lub wiecej), jedną stronę zaklejamy a przez drugą wsypujemy niewielkie ilości saletry z cukrem po czym ubijamy gwoździem. Czynność tę powtarzamy tak długo, aż cała rurka zapełni się mocno ubitą mieszanką. W ten oto sposób uzyskujemy najbardziej pewny lont na świecie! (nie gaśnie, odpala petardy, rakiety, bączki etc. ze 100% pewnością). Lont tego rodzaju owinięty taśmą klejącą swobodnie spala się nawet pod wodą. :-)

  • Drugi sposób wykonania lontu wymaga przyrządzenia czarnego prochu. Aby skomponować taki loncik należy wziąźć naturalną nić (np kordonek, nie szerszy niż 1mm). Czarny proch wsypujemy do niewielkiej ilości gorącej wody destylowanej, tak by uzyskać nie za rzadkie błotko. Naszą nić należy wymaczać w roztworze, aby gruntownie nim nasiąknęła. Potem tylko go wieszamy na słońcu lub grzejniku.. oczywiście nie za gorącym :) i czekamy, aż loncik wyschnie. Lont spala sie powoli także mamy dość sporo czasu na bezpieczne oddalenie się od petardy. :) Zapalniki elektryczne mają ogromną zaletę. Mianowicie można je umieszczać wewnątrz jakiejś patardy lub innego wyrobu pirotechnicznego bez potrzeby robienia otworu na lont, który z resztą zawsze może zgasnąć, co zazwyczaj wiąże się z ogromnym ryzykiem związanym z próbą jego ponownego odpalenia. Ponadto zapalniki elektryczne są zdecydowanie bezpieczniejsze, składają się na to następujące czynniki:
    - Zmuszają do odpalania wyrobów pirotechnicznych z dużej odległości (za pośrednictwem kabla) przez co osoba odpalająca wyrób zawsze znajduje się w bezpiecznej odległości.
    - Generalnie są zdecydowanie bardziej skuteczne od tradycyjnych lontów czy stopin.
    - W razie nieudanej próby odpalenia wyrobu pirotechnicznego, po odłączeniu zasilania, po kilkudziesięciu sekundach można bez obaw podejść do do niego i sprawdzić np styki. Tutaj w przeciwieństwie do lontów nic nie na prawa się tlić lub zgasnąć na kilka minut.
    Istnieją 2 sposoby na zrobienie całkiem dobrego zapalnika elektrycznego, oba przedstawiłem wam poniżej:


  • Jest to chyba najłatwiejszy zapalnik, z którego zdobyciem obecnie chyba nie ma żadnego problemu. Jego głównym elementem jest oczywiście żarnik z żarówki, zatem będzie nam potrzebna nieprzepalona żarówka, sporo przewodu i lutownica. Aby "wyłowić" tenże element z żarówki wystarczy, że delikatnie rozbijemy szklaną bańkę, pozostawiając sam gwint z dwoma (lub trzema) metalowym ramionami na których zwykle to zawieszony jest żarnik. Do gwintu przylutowujemy przewody połączone z jakimś "pstryczkiem" i kilkoma bateriami 9V. Najlepiej do tego nadają się takie 12V żarówki średniej wielkości, najczęściej stosowane do migaczy i świateł stopu samochodu. Po spreparowaniu takiego zapalnika należy go umieścić w środku jakiejś z petard, pociągnąć długi przewód i gotowe.

  • Do tego zapalnika będzie nam przede wszystkim potrzebny drut oporowy. Jest to dość cieńki drucik wolframowy, którego główną zaletą, jak się zapewne już domyślacie, jest to iż stosunkowo szybko się on nagrzewa. Występuje on we wszystkich urządzeniach domowych (chyba tylko poza lutownicą) które służą do ogrzewania np: w suszarkach, lokówkach, termowentylatorach, a nawet taki i by się w lodówce znalazł. "Urządzenie", w którym go także znajdziemy jest metalowy zmywak do naczyń (drucianka). Sposób spreparowania takiego zapalnika jest bajecznie prosty. Wystarczy wziąźć zapałkę, a jej główkę owinąć kilka razy tymże drutem oporowym, ale tu uwaga - nawinąć w taki sposób aby zwoje drutu oporowego się ze sobą nie stykały (jaknajwiększy opór). Następnym krokiem jest połączenie drutu z odpowiednio długim przewodem połączonym podobnie jak w przypadku powyżej - kilkoma bateriami (najlepiej się sprawuję akumulatorki Ni-Cd 3,6V ok 500 mAh lub więcej) i pstryczkiem. Tak uzyskany zapalnik wtykamy od strony główi do jakiejś z mieszanin pirotechnicznych i łączymy z resztą obwodu. Mechanizm jest gotowy do użycia. W tym zapalniku zastosowana została zapałka gdyż siarka na jej końcu jest dość wrażliwa na ciepło, zatem drut nawet nie zdąży się rozgrzać do czerwoności. Preferowany przezemnie drut to zdecydowanie ten uzyskany z drucianki, nagrzewa się do czerwoności w pierwszej sekundzie włączenia dopływu zasilania.




  • Wiecej: http://www.eioba.pl/a72892/pirotechnika_amatorska#ixzz18l4VObmz

    pirotechnika cz.4 (mieszaniny pirotechniczne)

    CZYM JEST MIESZANINA PIROTECHNICZNA?
    Mieszanina pirotechniczna dymotwórcza czy też miotająca to mieszanka specyficznych substancji, które generalnie można sklasyfikować jako PALIWO + UTLENIACZ. Obie te substancje podczas zapłonu reagują ze sobą , dając bardzo duży skok temperatury i w niektórych wypadkach obfity produkt gazowy. Wszystko dzieje się w sposób dość energiczny oczywiście dzięki utleniaczowi, który jak sama nazwa wskazuje dostarcza odpowiedniej ilości tlenu paliwu - REDUKTOROWI. Ponieważ w tlenie wszystko spala się w sposób bardziej energiczny i we większej temperaturze, to efektem takiej kombinacji składników staje się mieszanina pirotechniczna, której ogromną zaletą jest możliwość (dzięki utleniaczowi) spalania się nawet w szczelnie zamkniętych pojemnikach bez dopływu powietrza, co jest w szerokiej skali wykorzystywane do wyrobu prostych silników odrzutowych, petard i naboi itd. Zadaniem utleniacza jest dostarczenie tlenu dla spalającego się reduktora. Najczęściej używanymi utleniaczami są chloran i nadchloran potasu, nadmanganian potasu oraz azotany różnych metali np. potasu, sodu, baru itp. Do najczęściej stosowanych reduktorów zalicza się siarkę, węgiel drzewny, magnez i glin. Jak więc można zauważyć, z utleniaczy i reduktorów możemy skomponować wiele mieszanin mocno różniących się między sobą swoimi własnościami. W zależności od użytych utleniaczy i reduktorów, możemy uzyskać wiele różnych efektów. Część reduktorów (np. siarka i węgiel) po reakcji z tlenem zamienia się w gazy które możemy użyć do np. napędzania rakiety. Inne reduktory (np. glin i magnez) spalając się wydzielają intensywne światło i podnoszą temperaturę spalania mieszaniny. Aby zapalić mieszaninę musimy dostarczyć jej ciepła dzięki, któremu wydzieli się tlen i składniki mieszaniny przereagują ze sobą. Różnorodność pierwiastków, oraz ich własności, w tablicy Mendelejewa sprawia, iż w pirotechnice wyróżniamy całą masę kombinacji substancji począwszy na tych delikatnie się iskrzących a skończywszy na oślepiających mieszaninach wypalających dziury w pancerzach czołgów... Najprostszym przykładem owej kombinacji paliwo-utleniacz jest zaprezentowana poniżej, chyba jedna z najbardziej popularnych mieszanin pirotechnicznych: saletra potasowa + cukier (sacharoza)...
    Wszelkie mieszaniny jakie znajdziecie na tej stronie nie posiadają własności eksplozywnych, w żadnym wypadku nie należą do grupy substancji wybuchowych inicjujących czy też kruszących. Czynnikiem powodujących ich zapłon jest wysoka temperatura, a także w niektórych przypadkach tarcie lub urazy mechaniczne, z tego też względu pamiętaj aby...
    Z KAŻDĄ MIESZANINĄ PIROTECHNICZNĄ OBCHODŹIĆ SIĘ BARDZO OSTROŻNIE!
    Co oznacza, że nie należy jej spożywać, przechowywać blisko źródeł ognia, gwałtownie potrząsać, walić w nią łbem, skakać po niej, rozpylać, mieszać z innymi odczynnikami chemicznymi i czynić z nią innych głupot :) Substratów pirotechnicznych nigdy również nie należy mielić w postaci zmieszanej - lecz osobno. Mieszanin pirotechnicznych nie wolno przechowywać w postaci zmieszanej dłużej niż 2-3 dni. Wszystkie substraty przechowujemy osobno - paliwa (reduktory) z dala od utleniaczy. Wszystkie poniższe mieszaniny polecam wyrabiać w okularach oraz rękawicach ochronnych. Tyczy się to oczywiście tylko i wyłącznie mieszanin goszczących na tej stronie, gdyż tak się ciekawie składa, że w rzeczywistości istnieje masa innych, naprawdę niebezpiecznych substancji, nie będących na tej stronie, do których najlepiej w ogóle nie podchodzić a nawet o nich nie myśleć. No może przesadzam, ale niejeden śmiałek został już przez to laureatem nagrody Darwina.

    Wszystkie zabawy pirotechniczne mają chyba początek w wykorzystywaniu mieszanki CUKRU i SALTERY POTASOWEJ. Jest do dość znana substancja, obecnie chyba najłatwiejsza w zdobyciu i co najważniejsze chyba możliwie najbezpieczniejsza. Substancja ta spala się energicznie jasno-pomarańczowym płomieniem, lecz podobnie jak czarny proch nie jest EKSPLOZYWNA. Właściwości takie nabiera dopiero jak zamkniemy ją w szczelnym opakowaniu. Do sporządzenia jej będziemy potrzebowali dwóch składników - oczywiście SALETRY POTASOWEJ i CUKRU w stosunku wagowym zależnym od własności jakie chcemy aby nasza mieszanka posiadała. We wszystkich poniższych przykładach obowiązuje jedna zasada: Więcej saletry a mniej cukru (6:4) sprawia iż mieszanka spala się bardziej energicznie, a na odwrót (4:6) - daje więcej dymu. Proporcje 1:1 są jednak najbardziej optymalne. Wszystkim osobom dopiero zaczynającym przygodę z pirotechniką gorąco polecam zacząć właśnie od tejże właśnie mieszaniny - m.in ze względu na bezpieczeństwo i łatwość zdobycia składników. Ponieważ istnieją co najmniej cztery wersje tej mieszanki, to właśnie w taki sposób postaram się wam poniżej je przedstawić. Pierwszą z nich będzie:


  • STANDARD MIX
    To najprostsza kombinacja saletry potasowej z cukrem jaką można sobie wyobrazić. Wykonanie jej nie zajmuje więcej niż pół godziny, a przebieg reakcji jest całkiem satysfakcjonujący. Aby sporządzić tego rodzaju mieszankę, zmieloną w młynku do kawy saletrę potasową mieszamy z cukrem pudrem, lub wcześniej zmielonym zwykłym cukrem. Uwaga! Bardzo istotne jest aby składniki (saletrę potasową oraz cukier) mielić osobno! Po tej czynności dokładnie zmieszane substancje wysypujemy na szeroką papierową tackę i stawiamy na 24 godziny na kaloryferze. Jest to związane z niewielkim, lecz obecnym stopniem zawilgocenia cukru. Po całkowitym wysuszeniu mieszanki dobrze jest powstałe bryłki rozdrobnić w moździerzu. Gdy po zapaleniu, mieszanina zamiast się energicznie spalać będzie się prędzej topić i "bulkać" oznaczać to będzie że mieszanina nie została dostatecznie dobrze zmielona lub/i wymieszana.

  • Najczęstsze zastosowanie:

  • Petardy, wulkany, lonty
  • KARMELEK :-)
    Karmelek to już niestety wyższa szkoła jazdy. Jego uzyskiwanie jest już procesem znacznie trudniejszym i niebezpieczniejszym. Polega on na rozpuszczeniu mieszanki saletry z cukrem (uzyskanej w punkcie "STANDARD MIX") na patelni do postaci przypominającej wonią i wyglądem właśnie karmel. Jak wspomniałem jest to proces trochę bardziej niebezpieczny gdyż trzeba uważać aby mieszanki nie przegrzać - wtedy wówczas może nastąpić niekontrolowany zapłon. Z tego też względu topienie mieszanki należy wykonywać na wolnym powietrzu oraz na bardzo małym ogniu, nieustannie mieszając. Nie spuszczać wzroku z mieszanki ani na chwilę. Obowiązkowo zaopatrzyć musimy się w rękawice ochronne i okulary BHP.

  • Najczęstsze zastosowanie:

  • Rakiety, bączki, świece dymne.
  • HARDCORE MIX
    Jest to jedna z najlepszych wersji kombinacji saletry potasowej i cukru. Daje ona stosunkowo "dużego kopa", lecz uzyskanie jej jest już czynnością dość czasochłonną, miedzy innymi przez stosunkowo długi okres krystalizacji. Tu jednak należy podkreślić, iż otrzymywanie jest procesem bezpiecznym i generalnie nie stwarzającym problemów. Opis przedstawia produkcję 100g tej mieszanki: Wlewamy ok 200ml wody destylowanej do niewielkiego garnuszka, a następnie ją zagotowujemy. Gdy woda zacznie wrzeć zdejmujemy ją ze źródła ciepła, czekamy ok minutę, a następnie wsypujemy do niej 100g saletry potasowej z cukrem (składniki nie muszą być zmielone). Mieszamy łyżeczką do momentu aż wszystko się rozpuści - powstanie roztwór nasycony. Roztwór generalnie wtedy nie posiada żadnego zabarwienia i wygląda jak zwykła woda. Garnuszek stawiamy z powrotem na źródło ciepła i gotujemy do momentu odparowania znacznej większości wody. Bardzo ważne jest aby gotującą się mieszaninę zdjąć w odpowiednim momencie. Pierwszym sygnałem będzie zmiana zabarwienia wody a nieco później: dość dziwny sposób wrzenia substancji (dużo małych bąbelków). Gdy zauważymy tego rodzaju zmiany, zdejmujemy garnuszek z kuchenki, a jego zawartość przelewamy do szerokiego naczynia i pozostawiamy na kilka dni na kaloryferze. Roztwór zaczyna krzepnąć już w pierwszych minutach obecności w naczyniu. Wysuszoną mieszankę, a raczej jej kryształki ostrożnie miażdżymy w moździerzu - nigdy nie w młynkach elektrycznych! Mieszanka jest gotowa do użycia.

  • Najczęstsze zastosowanie:

  • Petardy.
  • SPIRIT MIX
    Ta wersja mieszanki bynajmniej nie ma wiele wspólnego ze sferą duchową czy też ze sondą łażącą po Marsie lecz ze spiritusem - lub w innym wypadku denaturatem. Jest to także dość bezpieczna metoda uzyskania bardzo dobrej mieszanki na bazie saletry potasowej i cukru, świetnie nadającej się do silników rakietowych czy świec dymnych. Polega ona na zmieszaniu mieszanki STANDARD MIX ze spiritusem - a komu szkoda - z denaturatem. Sposób przygotowania 100g tej mieszanki wygląda następująco: Do naczynia wypełnionego mieszanką wlewamy taką ilość spiritusu aby powstała pewnego rodzaju maź, czy też błotko. Mieszamy tak długo aż roztwór nie nabierze jednolitej konsystencji. Po tym zabiegu mieszankę wlewamy do płaskiego pojemnika lub silnika odrzutowego i czekamy dobę. Mieszankę dobrze jest suszyć na kaloryferze, stąd właśnie polecam stosować spiritus a nie denaturat. W tym drugim wypadku będziemy niestety musieli się liczyć z nieprzyjemnym zapachem. Mieszankę można oczywiście rozdrobnić w moździerzu i zastosować jako zwykły proch, lecz najlepiej nadaje się w takiej postaci w jakiej zakrzepnie.

  • Najczęstsze zastosowanie:

  • Rakiety, bączki, świece dymne.


    Z kilku względów ten, dość znany jak sądzę, materiał pirotechniczny można śmiało uznać za kwintesencję pirotechniki i tu także nie tylko amatorskiej. Proch Czarny bowiem jest najstarszym Materiałem Wybuchowym Miotającym, wynalezionym przez Chińczyków już w X wieku, czyli w swoim niezmienionym składzie trwa już ponad 1000 lat. Dziś w dobie silnych materiałów wybuchowych, Proch Czarny całkowicie stracił swoje zastosowanie w militariach i figuruje już tylko jako mieszanina pirotechniczna, nachętniej sporzadzana przez sympatyków pirotechniki amatorskiej i nie ma w tym nic dziwnego gdyż proces jego produkcji nie należy do najtrudniejszych.
    Wszystkie składniki potrzebne do jego produkcji występują w przyrodzie, co oznacza, że do jego przygotowania nie będziemy potrzebować szerszej i wiedzy w dziedzinie chemii, ani też żadnych narzędzi laboratoryjnych. Problem podczas jego produkcji w zasadzie tkwi w zdobyciu składników oraz dokładnym zmieleniu ich. Opis produkcji 100 gram tej mieszaniny wygląda następująco: Będą nam przede wszystkim potrzebne 3 składniki w stosunku wagowym:
  • SKŁADNIKI:

  • - SIARKA [S]: 10g
    - Azotan Potasu (saletra potasowa) [KNO3]: 75g;
    - WĘGIEL DRZEWNY [C]: 15g.
    Istnieją 2 przyczyny dla których Proch Czarny należy wyrabiać na mokro (mieszając z wodą destylowaną lub acetonem): pierwsza z nich to bezpieczeństwo - obniżamy w ten sposób i tak niskie prawdopodobieństwo zapłonu mieszanki podczas mieszania, a druga to ta, że drobiny mieszanin "przegryzają się" ze sobą zdecydowanie polepszając jej jakość. Dzieje się tak gdyż rozpuszczony w wodzie/acetonie azotan potasu wnika w pory drobin węgla, powiększając gęstość mieszaniny.
  • OPIS PRODUKCJI

  • Wsyp do niewielkiego naczynia 75g zmielonego w młynku azotanu potasu (nie jest konieczne aby był dobrze wysuszony), a następnie zalej to 20-50ml gorącej, prawie wrzącej wody. Pozwól saletrze się całkowicie rozpuścić w wodzie. Możesz oczywiście ten proces przyspieszyć mieszając. Następnie wsyp do tego samego naczynia 15g węgla drzewnego, po czym mieszaj wszystko - najlepiej mixerem do ciast lub wiertarką z przymocowanym stosownym mieszadłem - przez około 3-5 min. Jeśli pojawi się potrzeba dolej ok. 5-10ml wody. Gdy mieszanka nabierze już jednolitej konsystencji dosyp 10g również dobrze zmielonej siarki i znów mieszaj przez kilka minut. Gotową mieszankę pozostaw zamkniętą na 24 godziny, po czym przystąp do suszenia. Aby zaś wysuszyć mieszankę, 'rozściel' ją równomiernie na jakiejś szerokiej tacy po czym wystaw na słońce lub postaw na kaloryferze.
  • UWAGI:

  • - W przypadku zmiany sposobu produkcji zaprezentowanej powyżej, należy zwrócić uwagę, że nie wolno mielić paliw wraz z utleniaczami, czyli w tym przypadku węgla z azotanem potasu czy też siarki z azotanem potasu!
    - Węgiel drzewny powinien być jak najlepiej zmielony oraz najlepiej jeszcze przesiany przez sitko do przesiewania mąki. Bardzo istotne jest także, aby węgla drzewnego, ani siarki nie mielić w młynkach elektrycznych, gdyż może tam dojść do zapłonu drobin substancji zmieszanych z powietrzem. Czynności tego rodzaju powinno wykonywać się w młynkach ręcznych ciernych.
    - W przypadku nie posiadania siarki, można ją wtedy zastąpić 10g węgla drzewnego - otrzymujemy wtedy wówczas "Proch Czekoladowy".
    - Podczas suszenia mieszanki proch tworzy zawiesinę, a co za tym idzie, osiada na dnie. Nie należy wtedy wówczas wylewać cieczy zbierającej się nad nim gdyż jest to woda z rozpuszczonym azotanem potasu. Co pewien czas proch należy wymieszać.
    - Suszenie prochu czarnego przebiega zdecydowanie szybciej niż saletry z cukrem, a najlepiej się to robi metodą "szklarniową" (zostało to opisane w dziale FAQ). Jego czarno-popielaty kolor sprawia, że pochłania on promienie słoneczne znacznie szybciej oddając wilgoć.
    - Proch po zaschnięciu przyjmuje kształt naczynia, w którym się znajdował i wówczas, mielenie go w jakichkolwiek młynkach jest już bardzo niebezpieczną czynnością i z pewnością doprowadzić może do tragedii.
    W ten sposób sporządzony proch czarny nie posiada maksymalnej jakości, gdyż w rzeczywistości wytwarza się go w zdecydowanie bardziej skomplikowanych procesach technologicznych, lecz w takiej postaci jak najbardziej nadaje się do użytku w petardach, rakietkach czy wulkanach.
  • Najczęstsze zastosowanie:

  • Petardy, rakiety.

    Mieszaniny fotobłyskowe (w skrócie FB lub też FotoBłyski) to mieszanki mające na celu wytworzenie krótkiego, możliwe "najmocniejszego" błysku. Trudno jest znaleźć dokładną granicę, która rozróżniałaby mieszaniny fotobłyskowe od np. mieszanin oświetleniowych lub też termitów np. mieszanina azotanu baru z magnezem jest przez wielu uznawana z FB, mimo że można ją również zliczyć do mieszanin oświetlających. Mieszaniny FB możemy podzielić na takie, które wytwarzają gazy przez co możemy używać je np. w petardach, oraz takie mieszaniny, które gazów nie wytwarzają. Nieznaczny to jednak że są całkiem bezużyteczne np. FB #5, po sprasowaniu (nie ubiciu !) może nam posłużyć jako mieszanka do flar białych. Mieszanki te możemy również używać do stroboskopów (flar błyskających) oraz jako tzw. primery (mieszanki podpałowe) - primerów używamy do odpalania mieszanin o wysokich temperaturach zapłonu np. termitów. O mieszaninach wytwarzających gazy napiszę w przyszłości.
    Teraz zajmiemy się mieszaninami nie wytwarzającymi gazów. Opiszę tu parę prostych mieszanin FB opierający się na dwóch popularnych utleniaczach - nadmanganianie potasu (KMnO4) oraz chloranie potasu (KClO3). Jako utleniaczy nie brałem pod uwagę tlenków metali ani większości azotanów, ponieważ trzy z czterech używanych w pirotechnice azotanów (potasu, baru, strontu i sodu) to związki barwiące płomień, więc moglibyśmy zaliczyć je do mieszanin oświetlających, oraz mało kto je posiada. Nie brałem również pod uwagę tlenków metali, ponieważ są stosowane jeszcze rzadziej niż azotany, można by je zaliczać do termitów. Mieszanina azotanu potasu i magnezu nie znalazła się w zestawieniu ponieważ jest czasami stosowana do napędzania rakiet i nieco nie pasowałaby do pozostałych mieszanin.
    Jak było wcześniej wspomniane mieszaniny FB mają wytwarzać "mocny błysk". Efekt ten uzyskujemy przez użycie (jako reduktorów) w mieszaninie proszków/pyłków metali np. magnezu, glinu lub cynku. W pirotechnice amatorskiej cynk jest rzadko stosowany, więc również nie znalazł się w zestawieniu. Oto tabela przedstawiająca składy poszczególnych mieszanin FB (ich właściwości opisano poniżej):

    .KMNO4KClO3MgAl
    FB #150%-50%-
    FB #272%-28%-
    FB #386%--14%
    FB #4-69%-31%
    FB #5-63%37%-
    Uwaga! Jak można łatwo zauważyć, podany jest bardzo dokładny skład mieszanek. W razie problemów z odważaniem, możemy zaokrąglać proporcje składników "do pięciu" np. 31 % Al + 69% KClO3 zaokrąglamy do 30% Al + 70 KClO3. Zmiany w składzie mieszanki nie będą odczuwalne podczas spalania mieszanki. W razie problemów z zapalaniem (FB #5 nie zapala się od lontu Visco!), mieszanki możemy podsypać odrobiną prochu czarnego, Który to spalając się zapali mieszankę.
    FB #1 *** Mieszanina znalazła się w zestawieniu ze względu na to że jest bardzo popularna... co jednak nie znaczy że dobra. Mieszanina spala się szybko jasnym płomieniem, jednak jest mniej efektowna od FB #2. Najlepiej zamiast tej mieszanki robić FB #2, który jest tańszy i lepszy. Reakcja zachodząca w czasie spalania jest bardzo podobna do tej w FB #2.
    FB #2 *** Mieszanina spala się z największą prędkością, z trzech testowanych. Spala się bardzo jasno. Płomień ma barwę miedzy białą a lekko czerwoną. Trudno dokładnie sprecyzować jaka reakcja zachodzi w czasie spalania danej mieszanki. Na pewno magnez zareaguje z nadmanganianem potasu według tej reakcji: 2KMnO4 + 3Mg ---> K2O + 2MnO2 + 3MgO. Powstały tlenek manganu (MNO2) może przereagować z dodatkowym magnezem, przyczym przebieg reakcji zależy od powstałej temperatury. Może ona przebiegać tak: MnO2 + 2Mg ---> Mn + 2MgO, jednak możliwa jest również reakcja: MnO2 + Mg ---> MnO + MgO.
    FB #3 *** Mieszanina nie testowana ze względu na brak pyłu glinowego, jednak z pewnością działa. Podczas spalania zachodzi reakcja podobna do dwóch poprzednich, z tą też różnicą, że zamiast tlenku magnezu (MgO) powstaje nam tlenek glinu (Al2O3).
    FB #4 *** Mieszanina, podobnie jak powyższa, nie testowana ze względu na brak pyłu glinowego, jednak również z pewnością działa. Podczas spalania mieszanki zachodzi reakcja: KClO3 + 2 Al ---> KCl + Al2O3 Chloran potasu "oddziela od siebie" cały tlen, w którym to spala się glin. Produkty spalania to głównie chlorek potasu (KCl) oraz tlenek glinu (Al2O3).
    FB #5 *** Mieszanka spala się najjaśniejszym (z testowanych mieszanin) płomieniem, paląc się zarazem dłużej niż FB #1 i FB #2. Sprasowana (nie ubijać!) może być przydatna do wszelkich flar spalających się na biało. Podczas spalania mieszanki zachodzi reakcja podobna do tej w FB #4: KClO3 + 3Mg ---> KCl + 3MgO. Różni się tym że zamiast tlenku glinu powstaje tlenek magnezu (MgO).
    Produkcja
    Otrzymanie wybranej przez nas mieszaniny, sprowadza się do dokładnego zmieszania składników, ewentualnie roztarcia kryształków nadmanganianu potasu, bądź też grudek chloranu potasu. Bryłki chloranu potasu lub też kryształki nadmanganianu potasu rozcieramy przed zmieszaniem ich z magnezem! Kategorycznie zarbonione jest ucieranie mieszanki gdy składniki są razem, bądź też używanie metalowych mieszadeł! Mieszaniny fotobłyskowe są wrażliwe na tarcie i uderzenia. W wypadku ucierania, mieszanina może się zapalić, powodując poważne poparzenia na naszym ciele! Z tego też powodu, podczas produkcji mieszaniny FB, powinniśmy mieć na twarzy maskę (np. od szlifierki), bądź też gogle (mogą być narciarskie). Ręce wypadałoby okryć rękawicami np. budowlanymi.
    Uwagi:
    *** Kategorycznie zabronione jest odpalanie "od zapałki" ilości FB większych niż 3 gram ! Jeżeli nie posiadamy lontu, to np. wysypujemy nasz FB na papier toaletowy i ten podpalamy.
    *** Podczas pierwszego odpalania danej mieszanki FB w nocy należy, zachować umiar i nie odpalać ilości większych niż 10 gram. Może się to wydawać śmieszne, ale ta ilośc pozwala nam bezpiecznie oszacować "moc" danej mieszanki.
    *** Odpalanie bardzo dużych ilości FB po ciemku może spowodować uszkodzenie wzroku.
    *** Mieszanin FB o podanych składach nie należy przechowywać dłużej niż 3 dni. Jest to związane z tym że skrajnie zawilgocona mieszanka może się sama zapalić. Nie oznacza to jednak że po 3 dniach mieszanina sama się zapali :-) Szansa na to jest nie wielka, jednak zawsze lepiej zachować tą odrobinę bezpieczeństwa.
    *** Nadmanganian potasu jest substancją silnie barwiącą. Może się więc zdarzyć że na dłoniach pozostaną nam na okres ok. dwóch dni fioletowo - brązowe plamy :-)
    *** Podczas pracy nad FB zawierającymi nadmanganian potasu (przy chloranie też by wypadało :), należy się zaopatrzyć w maski przeciw pyłowe. Pył nadmanganianu silnie podrażnia drogi oddechowe. Kiedyś leżałem na podłodze, zasmarkany i kichałem, raczej nie polecam,
    Wyróżniamy 4 rodzaje gwiazdek: toczone, cięte, wyduszane-pompowane, pastylkowane. Gdy posiadamy młyn kulowy, gwiazdki toczone są proste do wykonania. Sprawa się nieco komplikuje gdy go nie mamy. Jednak są możliwe do sporządzenia bez tego urządzenia. Polecam jednak wykonanie takiego młyna, ponieważ przydaje się on przy sporządzaniu wielu mieszanin pirotechnicznych. Dzięki takiemu młynowi możemy otrzymać proch czarny o dużych lepszych parametrach niż jesteśmy w stanie wykonać bez niego.
    Gwiazdki toczone wykonuje się poprzez obtaczanie warstwowo różnymi mieszaninami rdzenia wykonanego np. z ryżu. Mieszaninę, którą jest obtaczana gwiazdka dodaje się na sucho do wilgotnych gwiazdek. Można stosować różne kompozycje gwiazdkowe, aby otrzymać pożądane efekty. Najlepsze efekty się otrzyma, gdy każda warstwa będzie z mieszanki palącej się innym kolorem płomienia. Można również kolejne warstwy oddzielać mieszanką która przy spalaniu emituje mało światła. W ten sposób otrzymamy efekt zmiany kolorów po wygasaniu płomienia.
    Jeśli komuś nie zależy na tego typu efektach lub jest leniwy to może po prostu do mieszaniny gwiazdkowej dodać jakiegoś lepiszcza (np. kisiel przygotowany ze skrobi i wody) i w zależności czy chce się otrzymać większe gwiazdki to należy przygotować rzadszą masę, a jeśli mniejsze to gęstszą. Należy wtedy pamiętać, żeby młyn nie kręcił zbyt szybko, ponieważ gwiazdki będą się przyklejać do ścianek.
    Końcową warstwą, którą pokrywamy gwiazdkę jest primer, który ułatwia zapalenie jej po rozerwaniu szelki. Można te gwiazdki wykonać również poprzez turlanie ich w misce, lecz jest to trudnym zadaniem. Gwiazdki cięte są bardzo proste do wykonania. Właściwie ich wykonanie ogranicza się do sporządzenia masy gwiazdkowej, ulepienia z niej placka, posypania primerem i pocięcia na kawałki. Najlepiej do tego celu przygotować sobie jakąś ostrą, metalową listwę.
    Wyduszane-pompowane i pastylkowe są raczej trudne do wykonania w warunkach domowych. Pastylkowe wykonuje się tylko pastylkarką. A do wyduszanych-pompowanych można wykonać sobie jakąś formę. Słyszałem również o wykonywaniu takowych przy pomocy strzykawki. Moim zdaniem nie opłaca się męczyć z tego typu gwiazdkami. Już dużo lepiej poświęcić 2 godziny i skonstruować prosty młyn.
     
    Jednymi z bardziej trywialnych "fajerwerków" są z pewnością kapiszony. Omówione tu kapiszony mają inny skład od kapiszonów "kupnych" - działają po prostu na podobnej zasadzie. Wykorzystujemy przy tym fakt, iż mieszaniny chloranu potasu z siarką, węglem dzewnym, czerwonym fosforem, metalami i związkami organicznymi są wrażliwe na tarcie i uderzenia. Z tego powodu podczas wyrobu kapiszonów należy zachować szczególną ostrożność! Do wyrobu naszych kapiszonów użyjemy mieszaniny chloranu potasu i siarki w stosunku 7:3 (70 % chloranu potasu + 30 % siarki). Zrobienie tej mieszaniny sprowadza się do ewentualnego roztarcia kryształków lub grudek chloranu w moździeżu oraz wymieszania tych składników w proporcjach wagowych. Po dodaniu siarki do chloranu, kategorycznie zabronione jest ucieranie mieszanki. Wykluczone jest również mieszanie w metalowym pojemniku (np. moździerzu), za pomocą metalowego mieszadła. Możemy co najwyżej delikatnie rozetrzeć grudki siarki za pomocą plastikowej łyżeczki. Najlepiej jest gdy do naczynia z chloranem dosypuje się siarki przesiewając ją jednocześnie przez sitko kuchenne. Otrzymana w ten sposób mieszanka po zapaleniu spala się z lekkim odcieniem błekitu. Aby kapiszon wybuchł musimy go pobudzić uderzeniem. Z papieru sporządamy malutkie kopertki, które napełniamy otrzymaną mieszanką. Za pierwszym razem nie polecam sypać do kopertki więcej jak 0.5 grama mieszanki. Koperty zaklejamy taśmą klejącą i kładziemy pojedyńczo na twardej powierzchni. Teraz musimy je uderzyć ... Możemy to zrobić budując odpowiedni do tego mechanizm lub po prostu rzucając kamieniem, co jak wiem z własnego doświadczenia jest czynnością dość trudną. Wybuch kapiszona jest dość głośny i wysokotonowy zatem nienależy wykraczać poza 0,5 do 1 grama.


    Wiecej: http://www.eioba.pl/a72892/pirotechnika_amatorska#ixzz18l4GNpps