wtorek, 21 grudnia 2010

pirotechnika cz.5 (najprostsze zapalniki)

CZYM JEST ZAPALNIK?
Ideologia oraz zastosowanie zapalników we wszelkich rodzajach materiałów pirotechnicznych domyślam się jest ogólnie znane, lecz z uwagi na to, że pirotechnika to nie tylko gotowe instrukcje na petardy to wprowadźmy w ten obszar także troche teorii. Jak powszechnie wiadomo, każdy materiał pirotechniczny, czy jest to raca, petarda, flara, świeca dymna czy nawet sama garść usypanego prochu, zawsze stanowić będzie zagrożenie podczas odpalania metodą bezpośrednią czyli na zasadzie kontaktu zapałka + proch. Do tego celu tworzy się zapalniki, które to w zależności od rodzaju sprzętu pełnią rolę 'pomostu' łączącego interakcje człowieka z faktycznym zapłonem mieszanki. W zależności od przeznaczenia danego materiału pirotechnicznego stosuje się zapalniki z opóźnionym zapłonem, dającym nam czas na bezpieczne oddalenia się od miejsca experymentu, mogą także być odpalane w tzw "trybie rzeczywistym" z miejsca znacznie oddalonego od danego ładunku, a także innych bardziej zaawansowanych, którymi tutaj raczej nie będziemy się zajmować. Ponieżej zostało zaprezentowanych kilka przykładowych zapalników. Najbardziej powszechnym i zarazem najbardziej prymitywnym jest oczywiście LONT. To nim się w pierwszej kolejności zajmiemy...
Dostępne zapalniki:
» Zwykły lont
» Zapalnik elektryczny

  • Lont jak każdy się domyśla jest dość istotnym elementem każdego ładunku pirotechnicznego, to on decyduje jak daleko możemy oddalić się od miejsca detonacji na bezpieczną odległość. Aby wykonać dość pewny lont, bierzemy wycięty paseczek z papieru 2.5 x 4cm (albo wiecej niż 4cm - zależy od długości lontu jaką chcemy uzyskać), plastikowy wkład do długopisu, klej do papieru i gwóźdź ze spiłowanym szpicem. Wycięty kawałek papieru owijamy dookoła wkładu i zaklejamy, tak aby uzyskać rurkę o długości 4cm (lub wiecej), jedną stronę zaklejamy a przez drugą wsypujemy niewielkie ilości saletry z cukrem po czym ubijamy gwoździem. Czynność tę powtarzamy tak długo, aż cała rurka zapełni się mocno ubitą mieszanką. W ten oto sposób uzyskujemy najbardziej pewny lont na świecie! (nie gaśnie, odpala petardy, rakiety, bączki etc. ze 100% pewnością). Lont tego rodzaju owinięty taśmą klejącą swobodnie spala się nawet pod wodą. :-)

  • Drugi sposób wykonania lontu wymaga przyrządzenia czarnego prochu. Aby skomponować taki loncik należy wziąźć naturalną nić (np kordonek, nie szerszy niż 1mm). Czarny proch wsypujemy do niewielkiej ilości gorącej wody destylowanej, tak by uzyskać nie za rzadkie błotko. Naszą nić należy wymaczać w roztworze, aby gruntownie nim nasiąknęła. Potem tylko go wieszamy na słońcu lub grzejniku.. oczywiście nie za gorącym :) i czekamy, aż loncik wyschnie. Lont spala sie powoli także mamy dość sporo czasu na bezpieczne oddalenie się od petardy. :) Zapalniki elektryczne mają ogromną zaletę. Mianowicie można je umieszczać wewnątrz jakiejś patardy lub innego wyrobu pirotechnicznego bez potrzeby robienia otworu na lont, który z resztą zawsze może zgasnąć, co zazwyczaj wiąże się z ogromnym ryzykiem związanym z próbą jego ponownego odpalenia. Ponadto zapalniki elektryczne są zdecydowanie bezpieczniejsze, składają się na to następujące czynniki:
    - Zmuszają do odpalania wyrobów pirotechnicznych z dużej odległości (za pośrednictwem kabla) przez co osoba odpalająca wyrób zawsze znajduje się w bezpiecznej odległości.
    - Generalnie są zdecydowanie bardziej skuteczne od tradycyjnych lontów czy stopin.
    - W razie nieudanej próby odpalenia wyrobu pirotechnicznego, po odłączeniu zasilania, po kilkudziesięciu sekundach można bez obaw podejść do do niego i sprawdzić np styki. Tutaj w przeciwieństwie do lontów nic nie na prawa się tlić lub zgasnąć na kilka minut.
    Istnieją 2 sposoby na zrobienie całkiem dobrego zapalnika elektrycznego, oba przedstawiłem wam poniżej:


  • Jest to chyba najłatwiejszy zapalnik, z którego zdobyciem obecnie chyba nie ma żadnego problemu. Jego głównym elementem jest oczywiście żarnik z żarówki, zatem będzie nam potrzebna nieprzepalona żarówka, sporo przewodu i lutownica. Aby "wyłowić" tenże element z żarówki wystarczy, że delikatnie rozbijemy szklaną bańkę, pozostawiając sam gwint z dwoma (lub trzema) metalowym ramionami na których zwykle to zawieszony jest żarnik. Do gwintu przylutowujemy przewody połączone z jakimś "pstryczkiem" i kilkoma bateriami 9V. Najlepiej do tego nadają się takie 12V żarówki średniej wielkości, najczęściej stosowane do migaczy i świateł stopu samochodu. Po spreparowaniu takiego zapalnika należy go umieścić w środku jakiejś z petard, pociągnąć długi przewód i gotowe.

  • Do tego zapalnika będzie nam przede wszystkim potrzebny drut oporowy. Jest to dość cieńki drucik wolframowy, którego główną zaletą, jak się zapewne już domyślacie, jest to iż stosunkowo szybko się on nagrzewa. Występuje on we wszystkich urządzeniach domowych (chyba tylko poza lutownicą) które służą do ogrzewania np: w suszarkach, lokówkach, termowentylatorach, a nawet taki i by się w lodówce znalazł. "Urządzenie", w którym go także znajdziemy jest metalowy zmywak do naczyń (drucianka). Sposób spreparowania takiego zapalnika jest bajecznie prosty. Wystarczy wziąźć zapałkę, a jej główkę owinąć kilka razy tymże drutem oporowym, ale tu uwaga - nawinąć w taki sposób aby zwoje drutu oporowego się ze sobą nie stykały (jaknajwiększy opór). Następnym krokiem jest połączenie drutu z odpowiednio długim przewodem połączonym podobnie jak w przypadku powyżej - kilkoma bateriami (najlepiej się sprawuję akumulatorki Ni-Cd 3,6V ok 500 mAh lub więcej) i pstryczkiem. Tak uzyskany zapalnik wtykamy od strony główi do jakiejś z mieszanin pirotechnicznych i łączymy z resztą obwodu. Mechanizm jest gotowy do użycia. W tym zapalniku zastosowana została zapałka gdyż siarka na jej końcu jest dość wrażliwa na ciepło, zatem drut nawet nie zdąży się rozgrzać do czerwoności. Preferowany przezemnie drut to zdecydowanie ten uzyskany z drucianki, nagrzewa się do czerwoności w pierwszej sekundzie włączenia dopływu zasilania.




  • Wiecej: http://www.eioba.pl/a72892/pirotechnika_amatorska#ixzz18l4VObmz

    Brak komentarzy:

    Prześlij komentarz